Oglądanie finału mistrzostw świata w piłce nożnej przez osoby po zawale serca może być niebezpieczne – dowodzą naukowcy.
Podczas mistrzostw świata w 2006, 2010 i 2014 r. u ponad 100 obserwatorów mierzono wzrost częstości akcji serca metodą Holtera. Wyniki są zaskakujące. W zależności od wagi meczu i emocji z nim związanych u kibiców, tętno rosło w pierwszej połowie do 130, później 158 aż do 190 uderzeń serca na minutę w finale. Podobne wyniki przyniosły badania osób, które brały udział jako pasażer w wypadku samochodowym.
„To szalenie niebezpieczne, szczególnie, że wzrost tętna nie był związany z wysiłkiem” – komentuje dr Tomasz Zdrojewski z Komitetu Zdrowia Publicznego Polskiej Akademii Nauk.
„Wygląda na to, że najbardziej stresujące są wydarzenia, na które nie mamy wpływu” – dodaje prof. Janina Stępińska, była prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
Nie ma informacji odnośnie zgonów w czasie takich sytuacji. Jednak już dane z ubiegłorocznego trzęsienia ziemi w Japonii pokazują, że zdarzenie to u części osób z po zawale doprowadzało do zgonu.
Zdaniem specjalistów wyniki tych badań dowodzą, że u chorych z dużym ryzykiem sercowo-naczyniowym nie należy lekceważyć wzrostu tętna wyższego niż przy próbach wysiłkowych. „Należałoby pacjentów po zawale pacjenta przestrzegać przed takimi efektami oglądania emocjonujących widowisk sportowych, bo jest to duże zagrożenie” – uważa dr Zdrojewski.