O wyzwaniach współczesnej kardiochirurgii dziecięcej mówi dr hab. n. med. Tomasz Mroczek z Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej, Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie Prokocimiu.
– Jakie wyzwania stoją w tym roku przed Kliniką Kardiochirurgii Dziecięcej w Waszym szpitalu?
– Mam nadzieję, że uda się nam utrzymać dobrą passę. W 2016 roku wykonaliśmy rekordowo dużo operacji i nie chodzi tu tylko o ilość, ale i o jakość. W zdecydowanej większości leczone były dzieci z złożonymi wadami serca. Prostych wad było niewiele. W tym roku będziemy kontynuować program leczenia serc jednokomorowych, który jest jednym z największych na świecie. Wkrótce będę prowadził rozmowy o rozpoczęciu współpracy z profesorem Michaelem Hueblerem z ośrodka w Zurichu. Chcemy rozpocząć wspólny program badań nad przyszłością dzieci z sercem jednokomorowym. Na razie nie mogę zdradzić tematu, aczkolwiek bardzo dużo obiecujemy sobie po tej współpracy. Na czerwiec planujemy organizację warsztatów dotyczących leczenia wrodzonych wad serca z udziałem najwybitniejszych specjalistów z Europy i USA. Tradycyjnie już przyjedzie prof. Thomas Spray z Filadelfii, były prezes Amerykańskiego Towarzystwa Kardiotorakochirurgicznego, który uchodzi za jednego z najlepszych kardiochirurgów dziecięcych na świecie, a z którym blisko współpracujemy. Nie ukrywam, że w oparciu o tę właśnie współpracę wprowadzamy w naszej Klinice wiele nowoczesnych rozwiązań i technologii. Sytuacja w polskiej służbie zdrowia nie pozwala przeznaczać tak ogromnych pieniędzy na badania naukowe jak w USA. W związku z tym jedyną szansą bycia na bieżąco z nowościami jest przechwytywanie nowych pomysłów i technologii od ośrodków, które wydają na ten cel kilkaset milionów dolarów rocznie.
O jakich technologiach mówimy?
– W Polsce codziennie rodzi się dziesięcioro dzieci z wadą serca. Czy przybywa tych najcięższych przypadków, na przykład HLHS?
– Odsetek dzieci, które rodzą się z wadami serca jest stały, wynosi ok. 1% urodzonych dzieci. Zespół niedorozwoju lewego serca to ok. 80-100 przypadków rocznie w Polsce, z tego 30-40 operowanych jest w Krakowie, co oznacza, że tylko lecząc tę wadę konieczne jest przeprowadzenie ok. 100 -120 operacji rocznie, mam na myśli łączną ilość wszystkich etapów leczenia.
– Czy kolejne niezbędne operacje w przypadku HLHS odbywają się w terminie? Zdarza się, że z powodu, na przykład, braku łóżek na intensywnej terapii terminy się przesuwają?
– W Krakowie nigdy z tym nie było źle. Operujemy dzieci wtedy, kiedy powinny być operowane. Nie ma kolejki. Nie zdarzyło się nam, żebyśmy odmówili przyjęcia pacjenta. Operujemy dzieci z całej Polski, ale też z zagranicy: Rosji, Ukrainy, Białorusi. Operujemy też dzieci Polaków, którzy wyemigrowali do Wielkiej Brytanii, ale to u nas chcą leczyć swoje dzieci.
– Czy jest jakiś typ zabiegów czy procedur, które chcecie w tym roku wykonać, a jeszcze nigdy nie mieliście okazji?
– Są takie procedury, których jeszcze nigdy nie wykonaliśmy, ponieważ istnieją alternatywne sposoby postępowania. Zaczynamy wykonywać coraz więcej tak zwanych operacji unifokalizacji u dzieci, które nie mają prawidłowo rozwiniętych tętnic płucnych. Zaczynamy stosować różne nowe techniki, również autorskie, plastyki zastawki aortalnej, mitralnej czy trójdzielnej. To są nowe rzeczy. Nasi koledzy, którzy operują dorosłych mają ułatwione zadanie, ponieważ mają protezy – sztuczne czy biologiczne, które można wszczepić w dorosłe serce. W kardiochirurgii dziecięcej musimy brać pod uwagę fakt, że serce dziecka musi rosnąć. Cały czas pracujemy nad tym, żeby wprowadzać nowe techniki rekonstrukcyjne, nie tylko wymianę zastawki. W zeszłym roku rozpoczęliśmy duży projekt wszczepienia biodegradowalnych graftów zastawki tętnicy płucnej. Ukończyliśmy pierwszy etap. Było to pierwsze wszczepienie w pozycję płucną biodegradowalnych graftów na świecie. Gdy tylko skompletujemy półroczną obserwację, rozpoczynamy kolejne wieloośrodkowe badanie. To są zupełnie nowe technologie, o których wcześniej mogliśmy tylko pomarzyć. Mamy też nadzieję, że uda się nam rozpocząć duży program mechanicznego wspomagania układu krążenia u dzieci z sercem jednokomorowym. Wiemy, że wobec mizerii transplantacyjnej w Polsce będzie rósł odsetek dzieci, które w przyszłości będą wymagać wspomagania układu krążenia.
– Jakie są potrzeby transplantologii w porównaniu z realiami?
– Tu jestem winien wyjaśnienie. Jeśli chodzi o liczbę dawców w kardiochirurgii dziecięcej, wszędzie na świecie ta liczba jest niewystarczająca. Polska nie jest wyjątkiem. W nieodległej przyszłości staniemy przed wyzwaniem narastającej ilości dzieci z sercem jednokomorowym oczekujących na przeszczep serca. Wobec ograniczonej ilości dawców, alternatywą pozostaje wszczepienie mechanicznych układów wspomagania pracy serca.
– Jak zapowiadane przez ministerstwo zmiany w organizacji służby zdrowia wpłyną na funkcjonowanie Waszej kliniki?
– Trudno mi do końca się do tego ustosunkować, ponieważ docierają do nas zaledwie szczątkowe informacje. Żadne zmiany organizacyjne nie wniosą nic nowego, jeżeli stopień wsparcia finansowego nie ulegnie zmianie. W mojej ocenie procedury w kardiochirurgii dziecięcej są niedoszacowane na poziomie 15 do 20 procent swoich wartości.
– Ostatnio pojawiły się informacje o znacznych obniżkach wycen procedur w kardiologii i kardiochirurgii dziecięcej…
– Taka informacja pojawiła się na stronach Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Na szczęście decyzja o wykonaniu tego orzeczenia została odroczona o trzy miesiące. Pozostaje mieć nadzieję, że nigdy nie wejdzie w życie. Gdyby jednak weszła, pewne procedury staną się mocno deficytowe i po prostu nie będą wykonywane.