Rozmowa z prof. Janiną Stępińską, kierownikiem Kliniki Intensywnej Terapii Kardiologicznej w Aninie, jedną z kandydatek Portali Medycznych do tytułu „Kobieta Medycyny 2017”.
Myślę, że my ciągle za mało wiemy, żeby się szczegółowo odnieść do ustawy o sieci szpitali. Początkowo informacje były bardzo niepokojące, bo wydawało się, że wiele ośrodków zostanie poza siecią szpitali. W tej chwili wiadomości są uspokajające; prawie wszystkie ośrodki kardiologiczne w tej sieci szpitali się znajdą. Ale ciągle jest wiele niewiadomych, więc bardzo trudno jest prorokować. Według mojej wiedzy, nie wiadomo jaka będzie sytuacja Instytutów? Na jakich zasadach Instytuty znajdą się w sieci szpitali? Mało tego, nie wiemy jakim budżetem będziemy dysponowali, jak ten budżet będzie dzielony? A to oczywiście jest niezbędne do robienia planów.
Dawniej, w czasie rozmów konsultanta krajowego i PTK z Ministerstwem Zdrowia i NFZ mówiliśmy o tym, że pierwszą sprawą jest decyzja nt puli pieniędzy, która ma być przeznaczona na kardiologię. Natomiast decyzja o podziale tej kwoty, o wycenie konkretnych procedur, powinna być podejmowana wspólnie z konsultantem krajowym i ekspertami Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Uważam, że całkowita kwota przeznaczona na kardiologię nie powinna maleć rok do roku dlatego, że choroby układu sercowo-naczyniowego ciągle są pierwszą przyczyną zgonów w Polsce. Ceny niektórych procedur, po uzyskaniu realnych danych od ekspertów, mogą być obniżone. Nadwyżka powinna być przeznaczona na innowacje w kardiologii. Kardiologia w Polsce jest na bardzo wysokim poziomie, ale jeśli nie będziemy nadążali za innowacjami, bardzo szybko zostaniemy w tyle. Eksperci są właściwą grupą, która powinna decydować, które innowacje, dla których pacjentów powinny być wprowadzone. Jesteśmy odpowiedzialni, bierzemy pod uwagę analizę koszto-efektywności.
W kontekście wyceny procedur, należy poruszyć kwestię intensywnej terapii. To kardiolodzy powinni leczyć najciężej chorych, u których przyczyną ciężkości stanu są choroby układu sercowo-naczyniowego. A wyceny nie są uzależnione od ciężkości stanu chorego, wykonanych procedur, stosowanych leków, tylko od tego, kto go leczy. Anestezjolodzy mogą rozliczyć leczenie tego samego chorego znacznie lepiej niż kardiolodzy. A z powodów merytorycznych, pacjent powinien być leczony przez kardiologów. Na przykład chory we wstrząsie kardiogennym albo z burzą elektryczną. Proszę pamiętać, że leczymy coraz trudniejszych pacjentów – coraz starszych, z chorobami współistniejącymi. Bez intensywnej terapii, sukces nie jest możliwy.
Intensywna terapia kardiologiczna będzie finansowana z ryczałtu sieci szpitali. To właściwa decyzja, ale w wysoko specjalistycznych szpitalach, do których trafiają najciężej chorzy kwalifikowani do najtrudniejszych metod leczenia, koszty leczenia w intensywnej terapii będą bardzo wysokie. Wycena procedur powinna to uwzględniać. Ale poczekajmy z opiniami na więcej szczegółów.
Jak wygląda kwestia kryteriów jakościowych oceny szpitali? Czy takie kryteria są istnieją?
Od lat pracowaliśmy nad tym w PTK, żeby stworzyć kryteria oceny jakości. Stąd wzięły się akredytacje dla ośrodków i operatorów. Uważam, że na tym etapie rozwoju kardiologii w Polsce, powinniśmy się skupić na ocenie jakości.
Podczas jednego z paneli na warsztatach WCCI Warsaw 2017 prezes NFZ, Andrzej Jacyna zaprosił kardiologów do wspólnego tworzenia kryteriów jakościowych, więc ta furtka do współpracy została otwarta.
Najwyższy czas. Ja jestem absolutnie za współpracą w tym obszarze. Bez połączenia sił nie można dobrze zarządzać. Nie oszukujmy się, każdy na czymś zna się lepiej, a tutaj potrzebna jest wiedza z wielu dziedzin do tego, żeby takie kryteria stworzyć. Bardzo przydatne mogłyby być dane zgromadzone przez NFZ. Ale zdaje się, że nie wiadomo jaka się potoczy sprawa NFZ.
Co przykładowo może być kryterium oceny jakości?
Dla oceny jakości przydatne mogą być takie dane jak: rehospitalizacje, powikłania, zakażenia, powrót do pracy. Niektóre kryteria nie są proste do opracowania np. inaczej można ocenić kwestię powrotu do pracy osoby młodej, skutecznie leczonej, niemającej chorób współistniejących, a inaczej osoby z obciążonym wywiadem, z kilkoma chorobami współistniejącymi.
Uważam, że powinniśmy również oczekiwać współpracy od pacjentów – tak zwanej współodpowiedzialności za leczenie. Trudno oceniać jakość, czyli działania lekarzy, jeśli przykładowo pacjent po ostrym zespole wieńcowym przestaje brać leki, nie przerywa palenia papierosów, nie przestrzega diety czy aktywności fizycznej. Przed laty, jeszcze jako osoba ucząca się uczestniczyłam w takich konsyliach, na których nie było mowy o kwalifikacji do operacji by-pasów, jeśli pacjent nie zaprzestał palenia i nie znormalizował swojej wagi. My nie możemy wziąć całej odpowiedzialności na siebie i dodatkowo być karani finansowo, a nasze działania mają być uznawane za nieskuteczne, jeżeli nie mamy po drugiej stronie partnera. Nad tym powinniśmy pracować.