Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z wdrażaniem przepisów e-zdrowia. Znalazły się w nim rozwiązania, które według rządu odpowiadają też na postulaty zgłaszane przez środowisko medyczne.
W jakim stopniu rzeczywiście proponowane zmiany spełniają oczekiwania lekarzy?
– Oceniłbym je na 75 proc. – mówi wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego Tomasz Zieliński, ekspert federacji, który uczestniczył w pracach legislacyjnych związanych z e-zdrowiem od początku. – W niektórych punktach propozycje są naszym zdaniem niewystarczające. Np. od wielu lat Porozumienie Zielonogórskie stoi na stanowisku, że wystawiający recepty lekarz nie powinien w ogóle zajmować się określaniem poziomu refundacji. Liczyliśmy na to, że tak się stanie przy okazji wdrażania e-recepty. Tymczasem wprowadzenie mechanizmu automatycznie określającego poziom odpłatności leków na e-recepcie na podstawie wskazania medycznego nie w pełni realizuje ten postulat. System wprawdzie pokaże różne warianty refundacji, ale trzeba będzie wybrać któryś z nich. Naszym zdaniem powinno to działać automatycznie. Mam nadzieję, że to rozwiązanie tymczasowe, a w kolejnym etapie uda się w ogóle zwolnić wystawiającego recepty z obowiązku określania poziomu refundacji, które wprawdzie jest krokiem w dobrym kierunku, jednak liczyliśmy na więcej.
Wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego pozytywnie ocenia wydłużenie okresu realizacji e-recepty do 360 dni. Podkreśla, że federacja postulowała taką możliwość jeszcze za czasów ministra Bartosza Arłukowicza, z myślą przede wszystkim o komforcie pacjentów chorujących przewlekle. Za sukces należy uznać automatyczne udostępnienie zawartych w platformie e-zdrowie (P1) danych pacjenta lekarzom rodzinnym, bo to wpłynie wprost na jakość opieki. Z kolei rozszerzenie uprawnień asystentów medycznych o możliwość wystawienia e-recept oraz e-skierowań odciąży zapracowanych lekarzy.
– Natomiast jako niewystarczające uważam rozwiązanie, które dotyczy dodatkowych uprawnień pacjenta – ocenia Zieliński. – Dziś te dane są rozproszone albo nie mamy do nich dostępu. Postulowaliśmy, by system automatycznie wskazywał, czy dany pacjent ma np. uprawnienia inwalidy wojennego, honorowego krwiodawcy, itp. Jednak okazało się to niemożliwe z powodu zapóźnień w informatyzacji ochrony zdrowia. Nie istnieją bowiem stosowne rejestry i dopiero trzeba je stworzyć. Nie byłoby problemu, gdyby Ministerstwo Zdrowia zajęło się tym kilka lat temu.
Jako dobre rozwiązanie ocenia ekspert Porozumienia Zielonogórskiego umożliwienie lekarzowi dokonywania wyboru między refundowanymi odpowiednikami w przypadku leków określonych w obwieszczeniu refundacyjnym. W jego opinii, kończy to prawny absurd, gdy lekarz wystawiający receptę musiał się stosować ściśle do ChPL, ale pacjent mógł w aptece uzyskać zamiennik.
Wejście w życie ustawy będzie także oznaczało likwidację obowiązku stosowania pieczątek. Zniknie on z obowiązujących przepisów, a NFZ będzie musiał wyeliminować go z dokumentów funkcjonujących na podstawie zarządzeń prezesa. To symboliczny koniec epoki, w której pieczątka była jednym z atrybutów lekarza.
– Dziś, przy elektronicznym obiegu dokumentów, stosowanie pieczątki nie ma żadnego sensu. Ja sam zrezygnowałem z niej już kilka lat temu – dodaje Tomasz Zieliński. Do swojej ogólnie pozytywnej oceny przyjętych przepisów ekspert dorzuca jednak łyżkę dziegciu: – Pamiętajmy, że obecne przyspieszenie informatyzacji w ochronie zdrowia to konieczność. Nad Polską wisi groźba zwrotu gigantycznych środków unijnych, w razie niedotrzymania kolejnych, już przesuwanych terminów. I tak jesteśmy spóźnieni.