Dyskusji wokół seksu nie ma końca. O jego pozytywnym wpływie na organizm mówi się wiele. Ale czy na każdym etapie naszego życia jest on tak samo dobry dla zdrowia? Jak seks wpływa na nasze serce – zastanawiają się lekarze?
„Absolutnie nie. Niestety – z drugiej strony – choroby kardiologiczne nie wpływają dobrze na seks. Najlepiej udokumentowanymi przyczynami zaburzeń seksualnych w tym zaburzeń erekcji są palenie papierosów, nadciśnienie tętnicze, wysoki cholesterol, nadwaga, otyłość i dysfunkcja śródbłonka. Często zaburzenia erekcji wyprzedzają pojawienie się objawów chorób kardiologicznych, ponieważ naczynia prącia są cieńsze niż naczynia wieńcowe i miażdżyca może się w nich ujawnić prędzej niż objawy choroby wieńcowej. Nieleczone nadciśnienie tętnicze powoduje zmiany w tętnicach prącia, które ulegają sztywnieniu, uszkadza się śródbłonek, w wyniku czego niemożliwa jest produkcja tlenku azotu, a co za tym idzie rozkurcz naczyń krwionośnych i mechanizm erekcji ulega zaburzeniu” – tłumaczy – lek. med. Anna Plucik-Mrożek, dyrektor ds. Medycznych Narodowego Centrum EIM w Polsce, specjalista chorób wewnętrznych.
Najważniejszymi czynnikami ryzyka dysfunkcji śródbłonka naczyń krwionośnych są: nadciśnienie tętnicze, zaburzenia lipidowe, cukrzyca czy palenie tytoniu. W efekcie prowadzi to między innymi do zaburzeń erekcji. Choroby naczyń mają więc pewien negatywny wpływ na aktywność seksualną.
Co natomiast jeśli problemy z sercem już mamy? Czy seks zwiększa ryzyko zawału serca u pacjentów kardiologicznych?
„Badanie MIOS (Myocardial Infarction Onset Study) dostarczyło wielu bardzo interesujących danych na temat aktywności seksualnej i jej wpływu na wystąpienie zawału serca. Całkowite ryzyko zawału serca jest niezwykle małe. Na przebadanych 1663 pacjentów z zawałem serca jedynie 27 uprawiało seks co najmniej 2 godziny przed zawałem. W dodatku w tej grupie można stwierdzić jakikolwiek związek z aktem seksualnym jedynie u 0,9% pacjentów. Co ciekawe, byli to pacjenci z małą kondycją fizyczną, nieuprawiający regularnie sportu. Zatem śmiało możemy powiedzieć, że seks nie jest przyczyną zawału serca” – twierdzi specjalistka.
W jaki sposób podchodzić do stosunku, gdy jesteśmy już po zawale? Czy seks po zawale serca jest inny niż przed incydentem kardiologicznym?
„Niestety seks po zawale serca jest inny, ale nie wynika to z ograniczeń spowodowanych chorobą, a raczej dużo częściej strachem przed rozpoczęciem aktywności fizycznej po zawale oraz przebiegiem choroby podstawowej, czyli np. nadciśnienia tętniczego, czy choroby wieńcowej. Choroby te czynią dużo więcej spustoszenia w strefie seksualnej niż sam zawał serca. Prof. Krzysztof Filipiak w 1999 roku przeprowadził badanie ankietowe u chorych po 50 roku życia 6 miesięcy po zawale serca. Okazało się że 72% z nich uprawia seks po zawale rzadziej niż przed, a 31% ma problemy z erekcją, 30% pacjentów zgłaszało mniejsze zainteresowanie seksem, około 32% obawiało się współżycia ze względu na strach przed wysiłkiem fizycznym związanym z aktem seksualnym” – tłumaczy lek. med. Anna Plucik-Mrożek.
Potocznie uważa się, że po zawale należy oszczędzać swoje serce, także w sferze seksu. Czy jest to prawda? Czy istnieją choroby kardiologiczne, które dyskwalifikują pacjentów z uprawiania seksu?
„Wysokim ryzykiem obarczone są osoby po zawale serca krócej niż 2 tygodnie, z niestabilną chorobą wieńcową, niewyrównanym, wysokim nadciśnieniem tętniczym, zaawansowaną niewydolnością serca, z groźnymi komorowymi zaburzeniami rytmu serca, umiarkowaną lub ciężka wadą zastawkową” – uważa lek. med. Anna Plucik-Mrożek.
Zatem dobrze jest skonsultować się z lekarzem, który oceni w jakiej grupie ryzyka znajduje się pacjent po zawale i powie, jakie środki ostrożności należy zastosować przed podjęciem aktywności seksualnej. Coraz częściej przyznaje się jednak że, seks zaleca się osobom po zawale. Lekarze uzasadniają, że podczas stosunku krew jest aż o 40 % bardziej natleniona niż w czasie spoczynku.
Niestety w Polsce seks wśród chorych na serce to nadal temat tabu. Ważne by o aktywności seksualnej porozmawiać z lekarzem już na początku leczenia. Kardiolodzy przyznają, że gdyby rozmowa z lekarzem odbyła się na początku zaburzeń – efekt leczenia byłby w wielu przypadkach dużo lepszy dużo lepszy.