Zaledwie 1,5 kg ważył wcześniak, któremu kardiochirurdzy z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach wszczepili rozrusznik serca. To najmniejsze dziecko w Polsce, u którego przeprowadzono taką operację.
Chłopczyk urodził się półtora miesiąca przed terminem. Jeszcze przed urodzeniem stwierdzono u niego zagrażającą życiu wadę – wrodzony blok serca. Przerwanie przewodnictwa impulsów pomiędzy przedsionkami a komorami w sercu powoduje, że bije ono niemal połowę wolniej niż powinno i nie reaguje na próby przyspieszenia akcji serca w momentach, kiedy organizm potrzebuje więcej krwi, np. przy wysiłku lub w trakcie gorączki. Dzieci z tą wadą gorzej się rozwijają i szybciej się męczą – nawet jedzenie jest dla nich dużym wysiłkiem. Spowodowana wadą bradykardia (wolna akcja serca) szczególnie niebezpieczna jest dla wcześniaków ze skrajnie małą masą urodzeniową. Takie dzieci mają najmniejsze rezerwy i u nich współistnienie bloku stanowi krytyczne zagrożenie dla życia.
Urodzony w szpitalu w Rudzie Śląskiej Maks został przewieziony do Oddziału Intensywnej Terapii i Patologii Noworodka GCZD w Katowicach, gdzie pomimo leczenia farmakologicznego i wspomagania respiratorem oddychania, jego stan się pogarszał. Wszczepienie stymulatora serca okazało się jedynym ratunkiem dla wcześniaka.
„Decyzja nie należała do łatwych, bo choć to zabieg rutynowy w przypadku osób dorosłych, u tak małego pacjenta niesie za sobą duże ryzyko. Główny problem stanowią rozmiary urządzenia. Choć jest ono wielkości mniej więcej pudełka od zapałek, to w zestawieniu z maleńkim ciałkiem wcześniaka okazuje się monstrualne. Widać to wyraźnie na załączonych zdjęciach” – podkreśla dr n. med. Jacek Pająk, kierownik Oddziału Kardiochirurgii Dziecięcej GCZD.
Operację przeprowadzono trzy tygodnie po przyjściu Maksa na świat, 24 marca br. „Zabieg wymagał otwarcia klatki piersiowej, naszycia dwóch silikonowych elektrod na serce wielkości orzecha, a następnie wyprowadzenia ich pod skórą pod powłoki brzuszne, gdzie umieszcza się sam rozrusznik” – tłumaczy Michał Buczyński, kardiochirurg operujący Maksa.
Operacja udała się i wkrótce dziecko zaczęło szybko przybierać na wadze – waży już ponad 3 kg, zostało odłączone od respiratora i obecnie przebywa na sali ogólnej, gdzie wraz z mamą oczekuje na wypis do domu.