Jednym z rozwiązań, które pozwalają skutecznie zmniejszyć liczbę palaczy sięgających po tradycyjne papierosy, mogą być alternatywne, mniej szkodliwe w świetle badań, wyroby dostarczające nikotynę. Niestety, w Polsce konsumenci są pozbawieni prawa do wiedzy na ich temat, począwszy od informacji dotyczących ich istnienia po wyniki najnowszych badań naukowych prezentujących m.in. poziomy redukcji substancji szkodliwych w porównaniu do tradycyjnych wyrobów tytoniowych.
Według danych Ministerstwa Zdrowia w Polsce jest dziś około 9 milionów palaczy, a co roku z powodu palenia umiera około 60 tysięcy osób. Walka z epidemią papierosową opiera się dziś w Polsce przede wszystkim na restrykcjach i zakazach. Wydaje się, że zwalczanie innowacji, które zmniejszają szkodliwe skutki używania tytoniu, może być w tym przypadku wręcz kontrskuteczne. Konsumenci mają prawo do pełnej informacji zarówno na temat mniejszej szkodliwości tego rodzaju innowacyjnych wyrobów, jak i do zagrożeń dla zdrowia, które wiążą się z ich używaniem. Należy przestrzegać natomiast tego, by była to informacja oparta wyłącznie o rzetelne kompleksowe badania naukowe zgodne z międzynarodowymi standardami. Obecny zakaz jest sprzeczny z prawem obywateli do pełnej, rzetelnej informacji. Tym bardziej, że w ostatnich miesiącach pojawiły się wyniki niezależnych badań, które potwierdzają wcześniejsze badania producentów i stanowią doskonałą podstawę do tworzenia regulacji w myśl zasady „science-based medicine”.
Instytut Staszica negatywnie ocenia obecny stan prawny: brak możliwości informowania o badaniach rodzących nadzieję na mniej szkodliwe produkty niż tradycyjne papierosy oraz wskazania różnic pomiędzy tymi produktami. Przyjęcie przez Polskę tak restrykcyjnej koncepcji przeciwdziałania epidemii papierosowej może przynieść zarówno niezamierzony, zły skutek zdrowotny dla społeczeństwa, jak i jest niekorzystne pod względem ekonomicznym i rozwojowym.
W rosnącej liczbie krajów uzupełnieniem polityki państwa w zakresie poprawy zdrowia publicznego w obszarze palenia tytoniu, oprócz ograniczania inicjacji oraz działań nakłaniających palaczy do porzucenia nałogu (zakazy, nikotynowa terapia zastępcza), jest tzw. koncepcja ograniczania szkodliwości (ang. Tobacco Harm Reduction). Polega ona na dostarczaniu osobom uzależnionym produktów o obniżonym ryzyku (mogą być nimi choćby e-papierosy, jak i nowatorskie wyroby tytoniowe – NWT, gdzie tytoń się podgrzewa, a nie spala).
W Stanach Zjednoczonych instytucją odpowiedzialną za prowadzenie działań ograniczających palenie tytoniu jest Agencja Żywności i Leków (FDA), która już w 2009 r. wprowadziła procedurę MRTP (Modified Risk Tobacco Product). Umożliwia ona oznaczanie niektórych produktów, jako mniej szkodliwych oraz pozwala przekazywać palaczom informacje na temat tych produktów. Prawo do tego rodzaju informacji konsumenckiej istnieje także m.in. w Portugalii, Austrii, Słowacji i we Włoszech. Z kolei brytyjski Instytut Zdrowia Publicznego (Public Health England) wprowadził je do strategii poprawy zdrowia publicznego w obszarze tytoniu, uznając produkty alternatywne wobec papierosów, jako środek ograniczający epidemię tytoniową.
Należy podkreślić, że tego rodzaju polityka nie wyklucza walki o zachowanie przez jak największą liczbę osób nikotynowej abstynencji, a jest kierowana do osób, które papierosów rzucić nie mogą, ale mogą ograniczyć negatywne skutki zdrowotne uzależnienia. Wydaje się ona uzasadniona w świetle niezależnych badań naukowych prowadzonych nad e-papierosami i NWT m.in. w USA, Wielkiej Brytanii, Niemczech i Japonii. Wykazały one, że produkty alternatywne zawierają zdecydowanie mniej związków szkodliwych dla zdrowia niż papierosy.
Analizując sytuację, należy zwrócić uwagę także na argumenty natury ekonomicznej. Polska jest dziś jednym z liderów w produkcji i eksporcie papierosów w Unii, brak nowoczesnych regulacji może doprowadzić do ograniczenia tego rodzaju inwestycji w Polsce. Zarazem wydaje się, że funkcjonowanie restrykcyjnych przepisów ograniczających zarówno dostęp do informacji konsumenckiej, jak i wolność gospodarczą, kłóci się ze wspieraną przez Instytut Staszica regułą, iż „nie tworzymy ograniczeń ponad te, do których jesteśmy zobligowani”.
Innym aspektem całej sprawy są skutki takiego nastawienia państwa dla gospodarki. Polska pod względem wielkości produkcji przemysłu tytoniowego znajduje się na drugim miejscu w Europie. Jest bardzo istotnym graczem na europejskim rynku, gdy chodzi o omawianą branżę. Wg Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych wartość legalnego rynku wyrobów tytoniowych w naszym kraju wyniosła w 2016 r. 27-29 mld zł. Produkcja i konsumpcja wyrobów tytoniowych przyniosły w 2016 r. ok. 24,4 mld zł dochodu z tytułu podatków: akcyzowego (18,5 mld zł), VAT (5,5 mld zł), PIT (ok. 124 mln zł) i CIT (ok. 250 mln zł), co stanowiło 8,9% dochodów podatkowych państwa ogółem. Udział przemysłu tytoniowego w wartości dodanej brutto – mierze wkładu w gospodarkę – produkcji przemysłowej w Polsce wyniósł w 2016 r. ok. 1,1%. 8,77 mld zł – tyle wyniósł polski eksport tytoniu i wyrobów tytoniowych w 2016 r.
Nie ma wątpliwości, że dane gospodarcze nie powinny przesłaniać konieczności walki z epidemią papierosową. Jednak firmy działające w tej branży – także te produkujące wyroby alternatywne wobec tradycyjnych papierosów – powinny podlegać jasnym regułom gry. A jedną z takich reguł jest prawo do rzetelnej, pozbawionej cech promocji informacji o wyrobach i ich skutku dla zdrowia. Skoro na opakowaniach widnieją ostrzeżenia, że papierosy powodują śmiertelne zagrożenie dla palących, to pożądane wydaje się dopuszczenie możliwości informowania palaczy o alternatywach mniej szkodliwych dla ich zdrowia.