Chrapanie to problem nie tylko natury estetycznej. Bezdech senny, który mu często towarzyszy, może być przyczyną dolegliwości kardiologicznych, a nieleczony, prowadzić nawet do zawału serca lub udaru mózgu.
Ja cię kocham, a ty… chrapiesz
Chrapanie to efekt wiotczenia mięśni podczas snu, co sprawia, że tkanki gardła tracą napięcie, dotykając nasady języka. Powstaje wówczas niewielka szczelina, która pozwala nam we śnie normalnie oddychać. Gdy jednak drogi oddechowe mają zmniejszoną drożność, pojawiają się trudności z nabraniem powietrza do płuc. Statystycznie częściej chrapią mężczyźni niż kobiety. Problem ten częściej dotyczy też osób starszych, u których mięśnie są bardziej wiotkie.
Okazuje się, że mamy w Polce całkiem sporą populację chrapiących, w dodatku wielu z nich postrzega je jako uciążliwość – 43 proc. badanych przez TNS Polska stwierdziło, że chrapanie przeszkadza im w codziennym funkcjonowaniu. To o kilkanaście procent więcej w porównaniu do analogicznego badania z 2010 roku – wtedy chrapanie przeszkadzało zaledwie 27 proc. badanych. Taki wynik może dowodzić, że świadomość istnienia problemów zdrowotnych związanych z chrapaniem i bezdechami w społeczeństwie rośnie, ale nie do końca wiemy, na czym on polega, jakie może nieść konsekwencje i jak powinniśmy temu zaradzić?
Niebezpieczny bezdech śródsenny
Samo chrapanie, choć bywa uciążliwe (szczególnie dla partnera i innych domowników), nie jest chorobą. Niebezpieczeństwo pojawia się wówczas, gdy chrapanie staje się patologiczne i towarzyszy mu tzw. obturacyjny bezdech senny (OBS), czyli brak przepływu powietrza przez górne drogi oddechowe. Narażone są na niego przede wszystkim osoby ze skrzywioną przegrodą nosową, wydłużonym, wiotkim podniebieniem miękkim, powiększonymi migdałkami, przerośniętym języczkiem lub innymi nieprawidłowościami w budowie dróg oddechowych.
„Obturacyjny bezdech senny negatywnie wpływa na wszystkie układy organizmu, szczególnie niebezpieczny jest on dla układu krążenia. Osoby cierpiące na bezdech senny wykazują wzmożoną aktywność układu współczulnego oraz wysokie ryzyko rozwoju nadciśnienia tętniczego, choroby niedokrwiennej i wystąpienia zaburzeń rytmu, w tym uporczywie nawracających napadów migotania przedsionków, komorowych zaburzeń rytmu i nagłego zgonu sercowego – mówi Radosław Sierpiński, kardiolog z Kliniki Zaburzeń Rytmu Serca Instytutu Kardiologii w Aninie.
Bezdech śródsenny sprawia, że u śpiącego nie dochodzi do fazy snu głębokiego, a jego ciśnienie tętnicze nie obniża się jak u zdrowych osób, dlatego w konsekwencji ponad 50 proc. pacjentów z OBS ma nadciśnienie tętnicze. U pacjentów z ciężką postacią OBS ryzyko wystąpienia migotania przedsionków jest aż 4-krotnie wyższe w porównaniu z tymi, którzy śpią prawidłowo. Obturacyjny bezdech śródsenny sprawia, że poprzez gwałtowne zmiany cyklu pracy serca dochodzi do migotania przedsionków, a co za tym idzie, rośnie ryzyko wystąpienia udaru mózgu.
Zespół bezdechu śródsennego może mieć różną etiologię i stopień nasilenia. Nawet jego łagodna i nie wywołująca wyraźnych objawów postać może usposabiać do nadciśnienia, dlatego stanowi on spore wyzwanie dla lekarzy różnych specjalizacji: od lekarza rodzinnego zaczynając, poprzez laryngologa, na kardiologu kończąc.
Uwaga kierowcy!
Bezdech śródsenny, oprócz problemów w układzie krążenia, sprawia, że osoba na niego cierpiąca nie wypoczywa podczas snu, gdyż nie dochodzi u niej do fazy głębokiego snu, a organizm nie jest dostatecznie dotleniony. Jest to szczególnie niebezpieczne dla zawodowych kierowców, którzy są bardziej rozdrażnieni i mniej skoncentrowani z powodu niewyspania i niedotlenienia.
Z badań wynika, że obturacyjny bezdech śródsenny jest jedną z głównych przyczyn wypadków samochodowych. Deficyt snu był przyczyną aż 21 proc. najpoważniejszych wypadków drogowych. To dlatego Unia Europejska wprowadziła dyrektywę nakazującą badanie zawodowych kierowców pod kątem bezdechów śródsennych. Polska zaczęła ją wdrażać od stycznia 2016 r.
Badania diagnostyczne pod kątem obturacyjnego bezdechu sennego powinny być przeprowadzane przez specjalistę otolaryngologa i przy pomocy odpowiedniego sprzętu, np.: endoskopu, tomografii komputerowej, rynomanometrii (badanie drożności przewodów nosowych) czy badania polisomnograficznego (badanie w czasie snu wykrywające niedotlenienie organizmu oraz występowanie nieuświadomionych wybudzeń wynikających z zaburzeń oddychania).
W Polsce na bezdech senny cierpi ok. 1,5 mln osób – głównie mężczyzn.