Tegoroczny, odbywający się w połowie września w Wiedniu, kongres Europejskiego Towarzystwa Badań nad Cukrzycą (EASD) obfitował w doniesienia i prezentacje badań naukowych dotyczących nowoczesnego leczenia cukrzycy typu 2. Dzięki postępowi medycyny, opieka nad pacjentami diabetologicznymi w wielu krajach Europy poprawiała się znacząco. Niestety, nie w Polsce.
Podczas kongresu przedstawiono wyniki Europejskiego Indeksu Diabetologicznego (Euro Diabetes Index) 2014, opublikowanego przez szwedzki Health Consumer Powerhouse (HCP). Polska, zdobywając zaledwie 564 punkty na 1000 możliwych, zajęła 25. miejsce wśród 30 ocenianych krajów. Autorzy raportu zwrócili uwagę na powszechny niezdrowy tryb życia Polaków, brak edukacji dotyczącej profilaktyki i leczenia cukrzycy, słaby dostęp do badań kontrolnych, lekarzy i terapii, a także brak narodowego rejestru chorych na cukrzycę i wyników ich leczenia. Na pierwszym miejscu w rankingu uplasowała się Szwecja z rezultatem 936 punktów.
Zaniedbania decydentów
„Polska zajmuje ostatnie miejsce pod kątem wydatków na jednego pacjenta z cukrzycą, które wynoszą u nas 1037 dolarów rocznie. Największe wydatki, bo ponad 10 tys. dolarów na pacjenta z cukrzycą rocznie są w Norwegii. Tak duże dysproporcje trudno merytorycznie uzasadnić. Nie jesteśmy przecież aż tak biednym krajem, mamy lekarzy, mamy leki w aptekach, mamy know-how i jesteśmy organizacyjnie przygotowani do tego, aby cukrzycę leczyć lepiej” – komentuje prof. dr hab. med. Leszek Czupryniak, prezes Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego, członek zarządu Europejskiego Towarzystwa Badań nad Cukrzycą.
Niestety, z powodu braku chęci decydentów do zmiany sytuacji, w Polsce cukrzyca nadal jest częstą przyczyną niewydolności nerek, utraty wzroku, chorób serca oraz amputacji stóp i nóg. Powikłania cukrzycowe wynikają z utrzymującego się we krwi pacjenta zbyt wysokiego poziomu glukozy, która uszkadza różne tkanki i narządy. Z ich powodu umiera co roku ponad 21 tys. Polaków. Tymczasem, powikłaniom cukrzycowym można zapobiec, lecząc cukrzycę w sposób zgodny ze współczesną wiedzą medyczną, tj. jak najszybciej wprowadzając skuteczną terapię, dającą optymalne wyrównanie poziomu cukru we krwi.
Fenomen leków inkretynowych
Jednymi z najskuteczniejszych, a przy tym nie obarczonych działaniami niepożądanymi lekami są tzw. leki inkretynowe. Nie są to już leki nowe, gdyż do obrotu w USA zostały wprowadzone po raz pierwszy już w 2005 r. Leki te naśladują naturalny, fizjologiczny mechanizm działania w organizmie hormonów inkretynowych, które pobudzają trzustkę do wydzielania insuliny po posiłku. Podobnie, leki inkretynowe działają tylko wtedy, gdy poziom cukru w organizmie podniesie się niebezpiecznie. Nie działają, gdy glikemia jest w normie, a zatem nie mogą spowodować, tak jak niektóre inne leki przeciwcukrzycowe, stanów niedocukrzeń. Niedocukrzenia oprócz tego, że są ogromnie stresujące dla chorego, to mogą przyczynić się do uszkodzeń tkanki nerwowej, a w dalszej perspektywie do rozwoju demencji. Ponadto stosowanie leków inkretynowych nie prowadzi do przyrostu masy ciała, co w przypadku osób chorych na cukrzycę i cierpiących na nadwagę i otyłość, jest ogromnie ważną zaletą.
Zyskałby i pacjent i budżet państwa
„W takich krajach, jak Dania, czy Finlandii prawie połowa chorych leczonych przeciwcukrzycowo doustnie, przyjmuje leki inkretynowe, które zostały tam wprowadzone do refundacji 4-5 lat temu. Teraz w krajach tych obserwuje się znamienny spadek liczby hospitalizacji z powodu ciężkich niedocukrzeń. To wymierne oszczędności dla systemu, nie mówiąc już o komforcie życia pacjenta. Nie mamy żadnych wątpliwości co do tego, że leki inkretynowe powinny być szerzej stosowane, także w Polsce. Powtarzamy to już od kilku lat, a praktyka krajów zachodnich w pełni to potwierdza” – podkreśla prof. Czupryniak. I dodaje: – „Dla nas, diabetologów, niezrozumiały jest brak dostępności leków inkretynowych. Wiemy niezbicie, że leki te zmniejszają częstość występowania powikłań cukrzycy, a zatem ich stosowanie w dłuższej perspektywie czasowej (10-20 lat) jest z całą pewnością rentowne. Dlatego myślę, że argumenty finansowe nie grają tu znaczącej roli. Zwłaszcza, że ustawa refundacyjna daje możliwość porozumienia się z producentem danego leku co do wysokości jego refundacji w danym roku”.
Polska jest jedynym krajem w UE, który nie refunduje leków inkretynowych w żadnym zakresie. Mimo wielokrotnych obietnic ze strony MZ, że leki te pojawią się na wykazach refundacyjnych, zawsze były z nich usuwane przed ogłoszeniem ostatecznego kształtu listy produktów refundowanych. Nie ma ich także na ostatnim, aktualnie obowiązującym wykazie z 1 września.
„Leki inkretynowe powinny być stosowane w leczeniu cukrzycy, zwłaszcza u chorych z otyłością oraz dużym ryzykiem występowania hipoglikemii. Taka terapia opóźniłaby u tych chorych konieczność rozpoczęcia insulinoterapii, która istotnie zmniejsza komfort życia pacjenta, bo wiąże się z iniekcjami, a na dodatek ma poważniejsze działania niepożądane, choćby w postaci ryzyka niedocukrzeń” – ocenia prof. Leszek Czupryniak.