Od 1 stycznia 2020 cierpliwość polskiego pacjenta zostanie wystawiona na wielką próbę! A to za sprawą nowego Rozporządzenia Ministra Zdrowia, według którego wizytę w gabinecie lekarza rodzinnego rozpoczynać będzie długa i szczegółowa „spowiedź tytoniowa”! Ale i to nie koniec nowości! Chory (także ten potrzebujący natychmiastowej pomocy, np. 40 stopni gorączki, silne bóle w klatce piersiowej) będzie najpierw musiał dać się… zważyć i zmierzyć!
– Przerabialiśmy już wiele absurdalnych pomysłów, które próbowano przemycić do podstawowej opieki zdrowotnej, ale z czymś takim spotykamy się po raz pierwszy! I nie chodzi o lekarza (w tym przypadku spowiednika i ankietera), ale o pacjenta, który przychodząc po konkretną poradę, będzie najpierw musiał pół godziny odpowiadać na pytania o palenie tytoniu, a potem wchodzić na wagę! Komu i czemu ma to służyć? Czy pacjenta mamy traktować jako osobę, czy też przeliczać na metry i kilogramy?! – zastanawia się Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia.
Kontrowersje PPOZ wzbudziło rozporządzenie Ministra Zdrowia „w sprawie zakresu niezbędnych informacji przetwarzanych przez świadczeniodawców, szczegółowego sposobu rejestrowania tych informacji oraz ich przekazywania podmiotom zobowiązanym do finansowania świadczeń ze środków publicznych” z dnia 26 czerwca 2019 roku.
Dokument, który ma obowiązywać od 2020 roku określa m.in.: sposób obliczania średniego czasu oczekiwania na udzielenie świadczenia opieki zdrowotnej, szczegółowy sposób rejestrowania tych informacji, w tym w harmonogramie przyjęć oraz ich przekazywania Ministrowi Zdrowia, NFZ lub innemu podmiotowi zobowiązanemu do finansowania świadczeń ze środków publicznych.
Z zawartych w Rozporządzeniu paragrafów, punktów i podpunktów rozpisanych na kilkudziesięciu stronach wynika, że od nowego roku na lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej czekają kolejne obowiązki biurokratyczno-administracyjne. W ocenie PPOZ – najbardziej niezrozumiałymi jest zbieranie danych o pacjentach, a konkretnie: ile ważą, jaki mają wzrost, i czy palą papierosy – jeśli tak to ile sztuk, ile dni w tygodniu i jakie!!!
– Analizując sensowność tych zapisów, nie znajdujemy żadnej rozsądnej, racjonalnej odpowiedzi. Wiemy tylko, że zebrane przez nas informacje mamy przesyłać do NFZ. Po co komu potrzebna jest ta wiedza? Pozostaje nam jedynie żartować, że idziemy w… metry i masę! A tak na poważnie, nie wyobrażamy sobie sytuacji, gdy pacjent zgłaszający się po konkretną pomoc i poradę (bo jest poważnie chory) najpierw będzie musiał wchodzić na wagę! Spodziewamy się bardzo nerwowych reakcji! Już dziś, w związku z brakiem lekarzy i długimi kolejkami oczekujących, każda minuta w gabinecie jest na wagę złota. Mierzenie, ważenie zabierze kolejne, które powinniśmy poświęcić pacjentowi na badania i postawienie diagnozy! – komentuje Bożena Janicka.
Jednak masa ciała i wzrost, to nie jedyne co będzie od nowego roku „pochłaniało” czas lekarzy i pacjentów. Przed poradą chory będzie musiał wziąć udział w ankiecie o paleniu papierosów! Pytań jest dużo, a każde bardzo szczegółowe: czy jesteś osobą niepalącą?, palącą w przeszłości?, czy palisz codziennie?, czy wypalasz do 9 sztuk na dobę?, od 10 do 24 sztuk na dobę?, powyżej 24 sztuk na dobę?, czy palisz e-papierosy?, papierosy z podgrzewanym tytoniem?, inne wyroby tytoniowe (tytoń fajkowy, tytoń do fajki wodnej, cygaro, cygaretka, tytoń do żucia, tytoń do nosa lub tytoń do stosowania doustnego)?, palisz okazjonalnie (raz w tygodniu lub rzadziej)?, itd.
– Zastanawiamy się skąd wzięto takie właśnie liczby? Dlaczego akurat 9 papierosów? Dlaczego nie paczka, dwie, albo pół, czyli 10 sztuk! O co chodzi? Czy jest to ankieta robiona na rzecz firm tytoniowych, żeby wiedziały jak się rozwijać? Bo na pewno nie chodzi o poradę tytoniową! Obawiamy się, że pacjenci będą kłamać, że nie palą! Ankieta będzie dla nich tylko stratą czasu! – komentują lekarze PPOZ.
Podobne kontrowersje w 2014 roku wzbudził pomysł o tym, aby lekarze rodzinni w swoich gabinetach wypytywali pacjentki o orgazm i zadowolenie z życia seksualnego, bo jak wówczas uznali seksuolodzy i ginekolodzy – pytania o seks w gabinecie lekarza rodzinnego powinny padać tak samo, jak pytania o kaszel, czy ból głowy. Lekarze PPOZ do tego pomysłu odnieśli się wówczas krótko i zwięźle: „Jak zwykle, u nas wszystko postawione jest na głowie! Tej akcji nie poprzedziła żadna kampania informacyjna i pacjentki będą zaskakiwane na zasadzie takiej, że znowu ktoś coś wymyślił!”
I tym razem, jeśli przepisy wejdą w życie, pacjenci dowiedzą się o nich od lekarzy rodzinnych.
– Nie spodziewamy się z ich strony zrozumienia! A już dziś zastanawiamy się jak daleko państwo może ingerować w życie obywatela i kierować pracą przychodni? To dziwna metodologia, której nie zrozumie chyba nikt, z wyjątkiem tych, którzy wymyślają takie absurdy! – komentują lekarze PPOZ.