Alergiczny nieżyt nosa to najczęstsza choroba przewlekła występująca wśród młodzieży i młodych dorosłych. Choć z pozoru schorzenie to wydaje się być lekką dolegliwością, to w rzeczywistości jego objawy – katar, obrzęk i kichanie – bardzo niekorzystnie odbijają się na codziennej aktywności i produktywności chorych, na jakość ich snu, a nawet na ich zdrowiu psychicznym.
Do wtórnego uszkodzenia nabłonka nosa prowadzi m.in. alergiczny nieżyt nosa (ANN). Nie jest on tak poważny w skutkach jak pierwotna dyskineza, jednak, w jego efekcie katar spływa do gardła, pojawia się surowicza wydzielina, napady kichania, zapalenia spojówek – obraz do złudzenia przypominający przeziębienie. „Pacjenci odczuwają olbrzymi dyskomfort, potrafią kichać po kilkadziesiąt razy na godzinę, nie mogą pracować, skoncentrować się. W nocy dominującym objawem jest utrudniające sen uczucie zatkanie nosa, rano wstają więc niewyspani i z bólem głowy” – wymienia dolegliwości związane z ANN specjalista.
W mieście więcej alergii
Niepokojące dane dotyczące liczby chorych na alergie, w tym na alergiczny nieżyt nosa, ujawnił projekt badawczy „Epidemiologia Chorób Alergicznych w Polsce” (ECAP) przeprowadzony przez Zakład Profilaktyki Zagrożeń Środowiskowych i Alergologii WUM. Badanie to objęło mieszkańców 8 dużych miast i jednego regionu czystego ekologicznie (powiat zamojski i krasnostawski). „Okazało się, że osoby mieszkające na wsi dwukrotnie rzadziej cierpią na choroby alergiczne. Najwięcej przypadków alergicznego nieżytu nosa odnotowuje się w województwach: pomorskim, dolnośląskim, mazowieckim i wielkopolskim. Skala problemu jest mniejsza na wschodnim obszarze naszego kraju. Tym samym potwierdziliśmy znaną od lat tezę, że alergiom sprzyja wielkomiejski styl życia” – mówi prof. Samoliński. Wynika to ze specyfiki miejskich zanieczyszczeń powietrza, które zawierają tzw. adiuwanty zwiększające uczulenie. „Są nimi np. cząsteczki spalin pokrywające pyłki traw, które jeśli dostaną się do układu oddechowego człowieka, dużo silniej pobudzą układ immunologiczny” – tłumaczy prof. Samoliński.
Alergiczny nieżyt nosa stanowi aż 50 proc. wszystkich rozpoznań nieżytów nosa. Cierpi na niego 9 mln Polaków, a tylko 10 proc. z nich jest prawidłowo leczonych – alarmują specjaliści. I podkreślają, że kataru siennego nie wolno bagatelizować, choćby dlatego, że aż 8-krotnie zwiększa on ryzyko zachorowania na astmę oskrzelową. ANN jest też najczęstszą przyczyną zapalenia zatok i może prowadzić do wielu innych powikłań, np. zapalenia ucha. ANN może współwystępować z polipami, czy astmą, co znacznie pogarsza przebieg choroby.
Najważniejsza jest rozmowa
Od kilku lat dostępne są standardy postępowania w przypadku chorób alergicznych. „Przede wszystkimi musimy umieć je rozpoznać. Krytyczne znaczenie ma kontrola nabłonka nosa. Tak naprawdę wystarczy spojrzeć i od razu widać. Mało który narząd jest tak dostępny lekarzowi, jak błona śluzowa nosa” – twierdzi specjalista.
W pierwszej kolejności należy wyeliminować infekcje, bo one są najczęstsze, następnie alergie, a dopiero później wszystkie inne schorzenia. Prof. Samoliński uważa, że schemat postępowania jest niezwykle prosty: po pierwsze należy porozmawiać z pacjentem i dowiedzieć się, czy występują charakterystyczne objawy wskazujące na ANN: świąd, katar, kichanie. Bóle głowy oraz spływanie wydzieliny po tylnej ścianie gardła nie są typowe dla alergicznego nieżytu nosa i nie są podstawą do jego rozpoznania. „To raczej objawy przemawiające za zapaleniem zatok, z którymi często mylony jest ANN. Problem polega na tym, że zapalenie spojówek, uczucie duszności bądź blokady nosa mogą współwystępować. Mogą być sezonowe lub całoroczne – tego wszystkiego musimy się od pacjenta dowiedzieć. Jeżeli rokrocznie, na przełomie maja i czerwca pacjent zaczyna mieć te charakterystyczne objawy, to niemal ze 100-proc. pewnością można powiedzieć, że ma alergię na pyłki traw” – wskazuje alergolog. Kolejnym, po wywiadzie krokiem są punktowe testy skórne. Badanie krwi, czyli oznaczanie poziomu swoistych przeciwciał jest badaniem wyłącznie uzupełniającym i powinno być wykonywane, gdy nie ma możliwości wykonania testów naskórkowych lub gdy uzyskane w nich wyniki nie zgadzają się z danymi z wywiadu. „Wtedy mamy dwie możliwości: albo badanie surowicy w kierunku obecności przeciwciał IgE, albo test prowokacyjny” – podpowiada specjalista.
Zdiagnozuj się przez Internet
Przy tak potężnej armii alergików lekarze nie są w stanie szybko i skutecznie wszystkich zdiagnozować. Szacuje się, że aż 70 proc. pacjentów z cechami astmy nie miało postawionego rozpoznania. Dla tych, którzy borykają się problemami wskazującymi na alergię, ale do tej pory nie mieli okazji przejść szczegółowej diagnostyki specjaliści z WUM stworzyli e-Allergy. „To system, który wkrótce będzie dostępny na stronie Polskiego Towarzystwa Alergologicznego i który umożliwia wykonanie wstępnej, przedmedycznej oceny poziomu ryzyka występowania alergii. Zainteresowana osoba wypełnia krótki kwestionariusz zawierający proste, niewymagające specjalistycznej wiedzy pytania. Następnie specjalnie stworzony algorytm ocenia na podstawie odpowiedzi respondenta ryzyko choroby alergicznej i przedstawia rekomendację” – wyjaśnia prof. Samoliński.
Oczywiście system e-Allergy nie zastąpi wizyty u lekarza, ale zastosowanie wyrafinowanych modeli matematycznych pozwala na uzyskanie bardzo wiarygodnych wyników dotyczących rozpoznania alergii (czułość metody określono na poziomie 93 proc.).