Ból towarzyszący chodzeniu to często bagatelizowany problem, którego przyczyn doszukujemy w ogólnym przemęczeniu lub braku kondycji fizycznej. Dotkliwy kłopot szczególnie łatwo trywializują seniorzy, wierząc, że to przypadłość właściwa dla podeszłego wieku, a więc niewarta specjalnej konsultacji lekarskiej. Tymczasem to właśnie ból kończyn nierzadko zwiastuje ryzyko zawału serca, udaru mózgu lub amputacji nogi.
Przewlekłe niedokrwienie kończyn dolnych dotyczy nawet 15 proc. Polaków po 65 rż, jednak faktyczna skala zapadalności na to schorzenie pozostaje nieznana. Brak możliwości jego samorozpoznania skutecznie powstrzymuje nas przed wizytą u lekarza, co dodatkowo komplikuje fakt różnic w odbiorze wrażenia bólu. W efekcie w Polsce przeprowadza się ok. 9 tys. amputacji kończyn rocznie, a nawet połowa z nich spowodowana jest przewlekłym niedokrwieniem. To wynik plasujący kraj w niechlubnej europejskiej czołówce. Z niemal stuprocentową pewnością możemy stwierdzić, że za taki stan rzeczy odpowiada miażdżyca – choroba tętnic, która w kolejnych stadiach eliminuje nas z aktywnego i samodzielnego życia.
Jak podkreśla prof. dr hab. n. med. Grzegorz Oszkinis, Kierownik Kliniki Ogólnej Szpitala Uniwersyteckiego w Poznaniu, wraz z upływem lat zmienił się obraz przeciętnego chorego na miażdżycę, co wyraźnie podkreślano podczas I Konferencji Cyfrowy Szpital Przyszłości – Digital Hospital of the Future w Krakowie. Dziś nie jest to już palący papierosy mężczyzna po pięćdziesiątce – znacznie cofa się dolna granica wieku zapadalności, niemal równie często dotycząc także kobiet. Wśród czynników ryzyka wymienia się również nadciśnienie tętnicze, siedzący tryb życia, nadwagę i otyłość, cukrzycę, alkohol czy stres.
- Na skutek wielu kampanii reklamowych w świadomości społecznej utkwił obraz tego, jakoby za miażdżycę odpowiadał głównie wysoki cholesterol. To nieprawda, która ponadto działa na dużą niekorzyść pacjentów. Chorzy badają cholesterol i rezygnują z masła na rzecz margaryny, myśląc, że dzięki temu będą bezpieczni. Tymczasem czynników jest wiele i nie wykluczają się one wzajemnie, a pacjenci często trafiają do nas za późno – mówi prof. Oszkinis.
Jedną z konsekwencji miażdżycy jest właśnie przewlekłe niedokrwienie kończyn dolnych, które często objawia się chromaniem przestankowym, zwanym również “chorobą wystaw sklepowych”. Już po krótkim, nawet dwustu metrowym dystansie chory zaczyna odczuwać ból umiejscowiony w łydkach, później promieniujący na inne części ciała. Wraz z upływem czasu konieczność odpoczynku podczas spaceru staje się coraz częstsza, stopniowo doprowadzając do całkowitej dezaktywizacji osoby.
- Jeśli zauważamy u siebie takie objawy, niezwłocznie powinniśmy udać się do lekarza rodzinnego, aby wykonał nam prosty pomiar ciśnienia w kończynie dolnej i górnej, czyli tzw. badanie kostka-ramię. Interpretacja wyników pozwoli mu zadecydować, czy należy udać się do reumatologa, bo jest to prawdopodobnie choroba zwyrodnieniowa stawów, czy konieczna jest interwencja chirurga naczyniowego – dodaje prof. Oszkinis.
Ekspert tłumaczy, że przy zdiagnozowaniu przewlekłego niedokrwienia kończyn aż w 80 proc. przypadków wystarczy zmiana trybu życia i samodyscyplina chorych. Pacjentom zalecane są wówczas regularne spacery i wykonywanie ok. 3 tys. kroków dziennie. Szczególnie efektywny jest nordic walking, który pozwala na utworzenie nowych siatek naczyń przejmujących rolę niedrożnych tętnic. Codzienna aktywność fizyczna bywa także uzupełniana leczeniem farmakologicznym, najczęściej opartym o przyjmowanie statyn czy popularne leki przeciwbólowe i przeciwzapalne. U pozostałych 20 proc. chorych konieczne okazuje się wdrożenie leczenia inwazyjnego, które jako jedyne jest w stanie zapobiec dalszej progresji schorzenia. To osoby kwalifikowane do leczenia operacyjnego lub zabiegu wewnątrznaczyniowego, a więc angioplastyki i stentowania zwężeń tętnic wywołanych przez miażdżycę. Druga, mniej inwazyjna metoda jest wykonywana już w ponad połowie przypadków, co – jak zaznacza prof. Oszkinis – jest zasługą wysokiej dostępności do procedury w Polsce.
Nie ulega wątpliwości, że polski system ochrony zdrowia musi przygotować się na wzrost liczby zachorowań na przewlekłe niedokrwienie kończyn dolnych, co jest rezultatem zmian demograficznych w kraju. Istotny jest również trend epidemiologiczny, który towarzyszy społeczeństwom o rosnącym dobrobycie, czyli coraz większej liczbie cukrzyków wszystkich typów. Specjaliści w dziedzinie chirurgii naczyniowej podkreślają jednak, że pierwszym krokiem do zahamowania niebezpiecznej tendencji jest przede wszystkim wzrost świadomości społecznej poprzez efektywną edukację. To właśnie wczesna diagnoza i szybko podjęte leczenie pozwolą nam uchronić się przed widmem niepełnosprawności.