NOWOŚĆ!Już dziś zapisz się, aby otrzymywać nasz newsletter! Zapisz się 

Psychologia

Terapia dziecka w rodzinnym kręgu czyli Filial Therapy

Rodzice najlepiej znają problemy swoich dzieci, dlatego mogą być ich terapeutami. To podstawowe założenie Filial Therapy, nieznanej jeszcze u nas, ale uznawanej w świecie za jedną ze skuteczniejszych metod pomocy maluchom, które zmagają się z wielkimi problemami. Na czym dokładnie polega ta terapia, wyjaśnia psycholog Nina Ambroziak.

Filial Therapy to terapia prowadzona przez rodziców, oparta na tych samych zasadach co Play Therapy, czyli terapia przez zabawę, która uważana jest za język dziecka. Bawiąc się, dziecko komunikuje wszystko, czego nie jest w stanie wyrazić słowami. Żal, ból, lęk. Terapeuta, uważnie obserwując zachowanie dziecka, odkrywa, co może być źródłem jego problemów. Tworzy dziecku warunki, w których czuje się ono akceptowane ze wszystkimi uczuciami, które przeżywa. Z kolei Filial Therapy zakłada, że rodzice, którzy są najbardziej znaczącymi osobami w życiu dziecka, mogą być jego terapeutami. Trzeba ich tylko odpowiednio do tej roli przygotować. Mamy i ojców uczy się więc tych samych umiejętności, jakimi dysponują specjaliści Play Therapy – najpierw podczas sesji z terapeutą opanowują podstawowe zasady komunikowania się z dzieckiem, a potem w domu samodzielnie prowadzą terapię przez zabawę z córką czy synem.

Istotne, że Filial Therapy mogą poprowadzić tylko ci rodzice, którzy są do tego gotowi psychicznie. Nie wszyscy kwalifikują się do jej rozpoczęcia. Mamy i ojcowie, zwłaszcza tych dzieci, które urodziły się z niepełnosprawnością, są zwykle przytłoczeni diagnozą. W swoich głowach tworzą fałszywy obraz dziecka. Wyobrażają je sobie tak, jakby było ono całkowicie sprawne i zdrowe. Oznacza to, że nie oswoili się jeszcze z problemem. Wciąż przechodzą okres tzw. „żałoby” spowodowanej diagnozą niepełnosprawności dziecka. Dopiero kiedy się z nią uporają, mogą poprowadzić terapię przez zabawę dla swoich dzieci.

Rozstrzygnięcie, czy rodzice są już na tym etapie, jest pierwszym zadaniem dla terapeuty. Niestety, praktyka pokazuje, że tylko jeden na 10 rodziców zgłaszających się do gabinetu może rzeczywiście rozpocząć przygotowania do Filial Therapy. Nieczęsto zdarza się, że mama albo tata widzą dziecko takim, jakie ono rzeczywiście jest, dostrzegają jego problemy, np. w kontaktach z rówieśnikami, i mówią o tym w sposób empatyczny. Duża część rodziców nie ma takiego podejścia do dziecka. Owszem, troszczą się o dziecko i robią naprawdę wiele, by mu pomóc. Zawożą je na zajęcia z logopedii,  logorytmiki, psychomotoryki itp. „Mamy wszystko pod kontrolą”, przekonują terapeutę. Jednak swoją postawą przeczą temu, co mówią. Twierdzą, że oswoili się z myślą o niepełnosprawności dziecka, tymczasem unikają kontaktu z nim. Wychowanie powierzają specjalistom. Wszystkie wymieniane przez nich zajęcia są wskazane dla dzieci z dysfunkcjami, jednak to codzienny, autentyczny kontakt rodzica z dzieckiem ma dla jego rozwoju zasadnicze znaczenie. Trzeba zatem znaleźć w ciągu dnia czas, choćby pół godziny, w którym całą swoją uwagę można poświęcić maluchowi. Jeśli mama czy tata mają z tym problem, to znaczy, że nie są w stanie oddelegować siebie do kontaktu z maluchem (w zabawie nie da się oszukać dziecka poprzez oddelegowanie jakiegoś fałszywego „ja”). Aby obnażyć tę prawdę, wystarczy zresztą zadać najprostsze pytania: w co pani/pan bawi się z dzieckiem w wolnym czasie?, jak spędzacie ten czas, tylko we dwoje czy wspólnie z całą rodziną?. Jeśli odpowiadając, rodzic mówi głównie o tym, co robi dla dziecka, to oznacza, że koncentruje się na zwalczaniu jego niepełnosprawności. Widzi tylko swoje zaangażowanie, żeby dziecko „naprawić”. Całą sferę psychiki dziecka – pomija. Mając takie podejście, nie może być skutecznym terapeutą Filial Therapy. Jeśli natomiast podczas wstępnej rozmowy mama albo tata opowiada: „syn lubi bawić się piłką podczas kąpieli”, „nie lubi nosić czapki”, „kiedy mam wolny czas, idziemy do parku zbierać liście”, to znaczy, że myślą oni o dziecku jak o czującym małym człowieku. Tacy rodzice są w stanie przyswoić umiejętności, dzięki którym będą mogli poprowadzić Filial Therapy.

Trening pod okiem terapeuty

Na wstępie rodzice przechodzą trening, podczas którego poznają zasady obowiązujące w Play Therapy. Służy to opanowaniu niełatwej umiejętności, jaką jest empatyczne słuchanie i odzwierciedlanie emocji dziecka. Mamy i ojcowie uczą się obserwować dziecko, odczytywać jego zachowania oraz reagować na nie. W sposób wyrażający troskę, ale nie intruzywny.

W kontakcie z dziećmi niesłyszącymi ta część treningu jest szczególnie ważna. Nie mając kontaktu werbalnego, rodzice stają się często mało wrażliwi na komunikaty czy zachowanie dziecka. Trening Filial Therapy uświadamia  im, że każdy gest, grymas czy sposób poruszania się mają znaczenie. Trzeba tylko je umieć odczytać odczytać. Uczą się zatem obserwowania dziecka i rozumienia komunikatów niewerbalnych. Po takim treningu wielu rodziców jest zadziwionych, że dzięki zwiększeniu wrażliwości na to, co tu i teraz prezentuje dziecko, można porozumiewać się z nim jak z dzieckiem, które nie ma problemu ze słuchem.

Niektórzy rodzice są też zaskoczeni, że empatyczne słuchanie i reagowanie ma wielkie znaczenie nawet dla najmłodszych dzieci, do trzeciego roku życia. W tym wieku maluch nie mówi albo mówi bardzo mało. Trudno więc trafnie odczytywać jego emocje. Tymczasem właśnie w przypadku tak małych dzieci inwestowanie w dobre relacje jest niezwykle ważne. Warto więc przyglądać się dziecku i podejmować próby pozawerbalnego komunikowania z nim. Jeśli na przykład dziecko wali łyżeczką w stół, a mama – odzwierciedlając jego zachowanie – też uderza łyżką, to dla malucha jest to komunikat: „jestem dla niej najważniejszy”. A to sytuacja, do której dąży każde dziecko, niezależnie od tego, czy ma kilka miesięcy czy kilka lat. Wyrażając akceptację dziecka, mama automatycznie wyzwala w nim pozytywne emocje.

W literaturze opisywany jest tzw. eksperyment kamiennej twarzy. Na prośbę naukowców matki, które opiekowały się zaledwie kilkudniowymi niemowlętami, przestawały na moment uśmiechać się do swoich dzieci, mówić do nich – ich twarz zastygała, przestając zdradzać jakiekolwiek emocje. Psychologowie zauważyli, że maluchy nie pozostały na to obojętne. Ich zachowanie stawało się zdezorganizowane. Wyniki tego doświadczenia najlepiej świadczą o tym, że relacja między matką a dzieckiem opiera się na interakcji. Że każdy sygnał – werbalny i niewerbalny – ma znaczenie.

W przypadku dzieci, które rodzą się niepełnosprawne, interakcja może być mocno zaburzona. Matka, która dowiaduje się o problemie dziecka, i popada w depresję, staje się dla niego psychicznie niedostępna. Takie dziecko zostaje emocjonalną sierotą. Nie ma bowiem osoby, w której mogłoby ono zobaczyć siebie. To ważne, bo z psychologicznego punktu widzenia dopiero w interakcji z drugim człowiekiem stajemy się osobą. Jeśli zatem mama z powodu żalu czy depresji nie może dostroić się emocjonalnie do dziecka, odbiera mu szansę na prawidłowy rozwój.

Zasady podstawowe

Ucząc się podstawowej umiejętności, jaką jest empatyczne słuchanie, rodzice powinni opanować kilka zasad, których będą przestrzegać podczas sesji terapeutycznych i w codziennym zachowaniu.

Jasne wyznaczanie granic

Rodzice dzieci niepełnosprawnych, zwłaszcza niesłyszących, często mają z tym ogromny problem. Uważają, że dziecko niesłyszące jest pokrzywdzone przez los, dlatego wolno mu więcej. To błędne założenie. Brak jasno wytyczonych granic narusza poczucie bezpieczeństwa dziecka w kontakcie z rodzicami. Dziecko musi wiedzieć, że kiedy rodzic mówi „nie ” (np. nie pozwala na jakąś aktywność czy zachowanie), to jest to obowiązujące. Mama, która mówi „nie”, a jednocześnie pozwala, aby dziecko robiło coś wbrew temu zakazowi, staje się nieprzewidywalna, niewiarygodna jako opiekun.

W wyznaczeniu granic bardzo pomagają dwa zwroty: „chcę” i „nie chcę”. Jeśli mama mówi: „Proszę, ułóż zabawki” lub „Trzeba ułożyć klocki”, dwu-, trzylatek często nie rozumie tego komunikatu, bo nie wie, od kogo on pochodzi. Jeśli natomiast powie: „Ja chcę, żebyś ułożył klocki”, dziecko wie, że taka jest wola rodzica. Umiejętność używania słów „chcę” i „nie chcę” ma konkretną funkcję – służy budowaniu granicy między rodzicem i dzieckiem. Umożliwia proces separacji, a tym samym tworzenie własnej niezależnej tożsamości.

Niedyrektywna zabawa z dzieckiem

W Filial Therapy, podobnie jak w Play Therapy, zakłada się, że zabawę wybiera dziecko. Taka niedyrektywna zabawa dla większości rodziców, a zwłaszcza rodziców dzieci niesłyszących, jest trudna. Są oni bowiem przekonani, że bawiąc się z dzieckiem, powinni je nauczyć czegoś pożytecznego albo rozwijać jego umiejętności. Nie pozostawiają więc dziecku wyboru – sami proponują „pobawmy się klockami”, „zbudujmy dom”. W powszechnej opinii budowanie z klocków kształtuje wyobraźnię przestrzenną dziecka. Maluch, który ma kłopoty ze słuchem i mową, może przy okazji poznać nowe słowo „dom”. Jednak zabawa przypominająca lekcję nie spełnia celu terapeutycznego. Dziecko nie może wyrazić poprzez nią swoich emocji i potrzeb. Nie może pokazać siebie.

Tworzenie warunków terapeutycznych

Ta umiejętność staje się ważna w chwili, kiedy rodzic po treningu u terapeuty zaczyna stosować Filial Therapy w warunkach domowych. Ważne, aby w mieszkaniu wyodrębnić miejsce (nie musi być to pokój, wystarczy niewielki kąt), tzw. Play Room, do zabawy terapeutycznej. Istotne, aby przebywając w nim, przestrzegać wyznaczonych granic, także czasowych. Jeśli np. dziecko wychodzi do toalety, to kiedy wraca, rodzic jasno mu komunikuje – wróciłeś, a teraz znowu jesteś w miejscu zabaw. To istotne, bo dziecko musi wiedzieć, że – chociaż nie wychodzi z domu – znajduje się warunkach wyjątkowych, w specjalnie wydzielonej przestrzeni, która jest używana wyłącznie podczas terapii. Z drugiej strony sam rodzic także nie może przerywać zabawy, np. na wyłączenie pralki. Filial Therapy zakłada, że rodzic i dziecko są nieprzerwanie ze sobą przez 45 minut. Są tylko dla siebie.

Próba generalna

Filial Therapy zakłada, że pierwsze dwie, trzy sesje rodzica z dzieckiem powinny odbywać się pod okiem terapeuty, w gabinecie albo – lepiej – w domu. Ten etap jest zaskakująco trudny dla rodziców. Widać czasem, jak bardzo są oni skrępowani podczas zabawy z własnym dzieckiem. Jak trudno im oddelegować własną osobę do zabawy z maluchem. W ich odczuciu zabawa to aktywność niemal intymna, bo pokazująca, jakimi są naprawdę rodzicami. Dlatego terapeuta, który „wizytuje” rodziców, musi być bardzo delikatny w formułowaniu ocen i uwag. Nie może zrazić rodzica czy zachwiać jego wiary w kompetencje rodzicielskie. Celem jest uświadomienie rodzicom, co w kontaktach z dzieckiem mogą jeszcze poprawić, co wymaga dalszego treningu. Jeśli terapeuta stwierdzi, że rodzice znają i potrafią stosować w praktyce wyuczone podczas treningu zasady, daje pozwolenie na to, aby prowadzili oni terapię już bez jego udziału. Co nie oznacza, że się z niej całkowicie wyłącza. Pełni funkcję superwizora, który – w przypadku trudności czy problemów – zawsze służy pomocą i radą.

Filial Therapy, czyli terapia dzieci przez rodziców, powinna być stosowana przynajmniej przez 3–6 miesięcy. I rzadko zdarza się, by rodzice, którzy nabyli umiejętności nowego komunikowania się z dzieckiem, przestawali stosować ją wcześniej z braku widocznych efektów. Zazwyczaj są zaskoczeni, jak szybko ich nowo nabyte umiejętności zmieniają zachowanie dziecka. I nawet po upływie wyznaczonego na wstępie czasu – często nawykowo, w sposób nie zawsze uświadomiony – kontynuują terapię, a w życiu codziennym wykorzystują jej zasady.

Efektywność Filial Therapy jest wysoka, wynika z badań prowadzonych w USA. Dlaczego? Nawet rodzice, którzy bardzo kochają swoje dziecko, mogą być sprawcami jego problemów. Podczas treningów Filial Therapy uczą się wzorcowych sposobów komunikowania się z dziećmi. Dzięki temu sami domyślają się, jakie błędy popełniali w wychowaniu. Niektórzy mają odwagę powiedzieć to głośno, inni wolą zachować te informacje tylko dla siebie. Ważne, że po treningu u terapeuty przestają je powielać. Właśnie to przynosi najbardziej wymierne skutki.

W Filial Therapy uznaje się, że należy zaufać każdemu rodzicowi. To oni najwięcej wiedzą o własnym dziecku. Terapeuta, który ma z nim kontakt tylko w gabinecie, nie jest w stanie aż tak dobrze poznać je jak mama czy tata. Dlatego odpowiednio przygotowana mama (albo tata) może pomóc dziecku tak samo skutecznie – albo nawet skuteczniej – niż terapeuta.

Powiązane artykuły
PACJENTPsychologia

Emocjonalny rollercoaster nastolatków

Znamy wyniki badania świadomości emocji ludzi młodych (14-18 lat). Co trzeci deklaruje, że radzi sobie z trudnymi emocjonalnie sytuacjami całkowicie samodzielnie. Aż…
PACJENTPsychologia

Rocznie dochodzi do ponad 100 samobójstw wśród dzieci

W piątek 23 lutego wiele polskich miast opuści flagi samorządowe do połowy masztu lub przywiesi do nich kir, jako znak symbolicznej żałoby…
PACJENTPoradniaPsychologia

Przygotuj się na zmianę: w drodze do celu bywa różnie

Robienie postanowień i snucie planów jest piękne. Zdecydowanie trudniejsza jest ich realizacja. Aby zwiększyć szansę powodzenia, trzeba mieć świadomość, że proces dochodzenia…
Zapisz się, aby otrzymywać nasz newsletter

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *