W Sejmie trwają prace nad tym, by pigułka „dzień po” była wydawana tylko z przepisu lekarza. Jednym z głównych argumentów za tą zmianą jest ryzyko nadużywania tego środka przez Polki, które mają stosować go regularnie, a nie tylko w sytuacji awaryjnej, do której jest przeznaczony.
Substancją aktywną leku jest octan uliprystalu utrudniający działanie progesteronu i tym samym hamujący owulację. W konsekwencji prowadzi to do tego, że plemniki nie mogą połączyć się z komórką jajową, gdyż ich „długość życia” wynosi od 2 do 5 dni. Mechanizm działania tego preparatu sprawia, że jego skuteczność zależy od czasu, który upłynął od stosunku do przyjęcia tabletki – wraz z upływem kolejnych godzin wzrasta prawdopodobieństwo owulacji, dlatego im szybciej lek zostanie przyjęty tym większe prawdopodobieństwo jej zahamowania.
Według informacji od producenta, skuteczność leku wynosi ponad 97 proc., lecz choć tabletkę tę można przyjąć nawet do 5 dni po stosunku, największe prawdopodobieństwo uniknięcia ciąży występuje wtedy, gdy lek zostanie zażyty w ciągu pierwszych 24 godzin.
Gdy czas, a nie koszt, ma szczególne znaczenie
To, że lek będzie dostępny „od ręki”, nie jest jednak takie oczywiste. Według danych portalu GdziePoLek ellaOne jest na stanie magazynowym średnio w około 65 proc. aptek.
Co więcej, jest to stosunkowo drogi preparat. Jego średnia cena oscyluje wokół 125 zł za 1 tabletkę, a różnice w cenie pomiędzy aptekami sięgają nawet ponad 30 procent.
Z danych portalu można jednak wysnuć wniosek, że w przypadku ellaOne cena nie odgrywa szczególnej roli. Jedynie 1 proc. zapytań o ten preparat jest dokonywanych przez użytkowników zalogowanych, a tylko zalogowani użytkownicy mogą na GdziePoLek sprawdzić cenę w konkretnej aptece (pod warunkiem, że apteka udostępnia taką informację pacjentom).
Czy Polki stosują ellaOne zamiast standardowej antykoncepcji?
Zwolennicy ograniczenia dostępności ellaOne argumentują, że ze względu na brak konieczności posiadania recepty, lek ten zastępuje Polkom standardowe hormonalne leki antykoncepcyjne, jest kupowany w dużych ilościach, na zapas, a nastolatki stosują go wielokrotnie w ciągu miesiąca. Jednak analiza danych zakupowych nie potwierdza tej tezy. Wręcz przeciwnie – jest to lek stosowany zgodnie z przeznaczeniem, w sytuacjach awaryjnych.
GdziePoLek nie gromadzi i nie przetwarza danych na temat tego, jakich leków poszukują poszczególni użytkownicy, ale dysponuje zagregowanymi statystykami na poziomie każdego produktu. Pokazują one, że ellaOne jest szczególnie popularna w weekendy i w poniedziałek.
W niedzielę, na przestrzeni ostatnich 6 miesięcy, wyszukiwania ellaOne stanowiły średnio niemal 8 proc. wszystkich zapytań o dostępność leków i w tym dniu tygodnia jest to najczęściej poszukiwany produkt na naszym portalu. Rozkład dni wydaje się odpowiadać temu, czego można oczekiwać, jeśli chodzi o prawdopodobieństwo wystąpienia sytuacji „awaryjnej”.
Rekordowy udział w liczbie wszystkich zapytań odnotowano w Nowy Rok, gdy ellaOne poszukiwało ponad 14 proc. użytkowników portalu.
Dzięki analizie zmian w stanach magazynowych leku, którymi dysponuje portal GdziePoLek wiadomo, że przynajmniej 97 proc. transakcji dotyczy jednego opakowania. Średnia sprzedaż to 1,08 opakowania. Statystyki dotyczące średniej są i tak zawyżone, ponieważ w naszych danych są także np. zwroty leku do hurtowni (wówczas jednorazowo dostępność spada np. o kilkadziesiąt opakowań).
Czy w przypadku ellaOne jest szansa na kompromis?
Przeciwnicy zmiany kategorii dostępności ellaOne na lek na receptę zauważają, że nowelizacja utrudni dostęp do tej awaryjnej metody antykoncepcji, co może uniemożliwić jej skuteczne zastosowanie.
Być może kompromisem w tym przypadku byłoby nałożenie na ellaOne ograniczeń analogicznych do tych, które obowiązują przy sprzedaży leków zawierających pseudoefedrynę, kodeinę czy dekstrometorfan, czyli określenie limitów na liczbę opakowań możliwych do jednorazowego zakupu. Taki pomysł nie pojawił się jednak do tej pory w dyskusji o ellaOne.
Źródło: GdziePoLek.pl