O cukrzycy i problemach jakie ze sobą niesie rozmawiamy z prof. Maciejem Małeckim prezesem Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego.
Skąd wzięło się stwierdzenie, że cukrzyca jest epidemią XXI wieku? Jakie są najważniejsze dane epidemiologiczne dotyczące tej choroby?
W Polsce na cukrzycę choruje około 3 mln osób, z tego zdecydowana większość to pacjenci z cukrzycą typu 2. W większości przypadków choroba przebiega początkowo bezobjawowo i choremu trudno się nawet zorientować, że z jego zdrowiem dzieje się coś złego. W efekcie kilkaset tysięcy osób nie wie, że choruje. Zachorowanie występuje z reguły w drugiej połowie życia, po 45-50 rż., kiedy w związku z trybem życia i żywienia pojawia się otyłość, nasilają się procesy starzenia; na to nakładają się pewne predyspozycje genetyczne. Przez wiele lat poziom cukru narasta stopniowo, na tyle nieznacznie, że nie daje widocznych objawów; wybitnie jednak zwiększa ryzyko powikłań takich jak zawał serca, udar mózgu, uszkodzenie oczu czy nerek. Biorąc pod uwagę, że cukrzycy typu 2 można zapobiec, niezwykle ważna jest profilaktyka, a z drugiej strony badania przesiewowe ukierunkowane na wykrycie stanu przedcukrzycowego lub cukrzycy. W końcu zaś właściwe leczenie, które przedłuży życie tym chorym, by nie umierali przedwcześnie.
Druga najczęstsza forma cukrzycy to typ 1, który w momencie zachorowania dotyczy przede wszystkim dzieci, nastolatków, młodych dorosłych. To cukrzyca, która daje gwałtowne objawy w momencie rozpoznania – duże pragnienie, oddawanie znacznych ilości moczu, osłabienie, wychudzenie, czasem zaburzenia świadomości. Cukrzycę typu 1 leczy się insuliną od momentu rozpoznania do końca życia. Ten typ choroby także stwarza ryzyko wielu niebezpiecznych powikłań naczyniowych, powodując skrócenie życia. I właśnie przedwczesna umieralność jest największym problemem w obu typach cukrzycy.
Podczas tegorocznego kongresu Europejskiego Towarzystwa Diabetologicznego (EASD) w Lizbonie przedstawiono wyniki badań, z których wynika, że chorzy na cukrzycę, u których doszło już do powikłań sercowo-naczyniowych np. chorzy po zawale serca czy udarze mózgu, żyją krócej aż o 12 lat…
Tak, właśnie to krótsze życie naszych pacjentów jest największym wyzwaniem dla wszystkich – lekarzy, menadżerów systemów ochrony zdrowia, polityków, całych społeczeństw. Jest szereg badań rejestrowych i znakomitych publikacji epidemiologicznych, które pokazują, że pacjenci z cukrzycą, zarówno kobiety jak i mężczyźni, żyją od kilku do kilkunastu lat krócej niż pacjenci bez cukrzycy. Umierają oni głównie z powodu powikłań sercowo-naczyniowych, w wyniku zawału serca, udaru mózgu, innych schorzeń o charakterze miażdżycowym. Do tego dochodzą powikłania ze strony nerek, amputacja kończyn dolnych, ostre powikłania cukrzycy…. Jednak to powikłania sercowo-naczyniowe są najpoważniejszym problem.
Czy osoba z niekorzystną genetyką zwiększającą ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 2 może uniknąć choroby, czy „tylko” świadomie ją opóźniać?
W przypadku cukrzycy typu 2 nie mówimy o jednoznacznym przeznaczeniu; to raczej pewnego rodzaju predyspozycja, czyli zwiększona skłonność. Można ją skutecznie równoważyć mądrym stylem życia, właściwą dietą, utrzymywaniem szczupłej sylwetki, aktywnością fizyczną. Na starzenie się nie mamy wpływu, ale na pewne elementy naszego życia tak i to na nich powinniśmy się skupić.
Czy diagnoza: „cukrzyca” oznacza, że nic już nie można zrobić?
W pewnych przypadkach cukrzycy typu 2 można doprowadzić nawet do okresowej remisji czyli wycofania się choroby, normalizacji poziomu glikemii. Zdarza się tak przy bardzo znacznej, świadomej redukcji masy ciała. Warto więc w momencie jej rozpoznania zasadniczo zmienić tryb życia – zrzucić wagę, czy więcej się ruszać, bo wtedy jest duża szansa, że przebieg cukrzycy będzie powolniejszy, powikłania wystąpią później i efekcie pacjent będzie dłużej żył.
Zupełnie osobnym problemem jest stan przedcukrzycowy…
Tak, dotyczy on w Polsce jeszcze liczniejszej grupy, około 3-4 mln osób. To jeszcze nie choroba, ale raczej czynnik ryzyka rozwoju cukrzycy typu 2 i powikłań sercowo-naczyniowych. Stan przedcukrzycowy to jest ostatni dzwonek na to, by zatrzymać proces chorobowy lub przynajmniej spowolnić go. To czas na intensywne postępowanie behawioralne, zmianę trybu życia. W niektórych przypadkach już na tym etapie włącza się lek metforminę – wszystko zależy od ryzyka progresji do cukrzycy, chorób współistniejących, stylu życia chorego. W każdym razie robimy wszystko, by spróbować zapobiec rozwojowi cukrzycy typu 2 lub przynajmniej odsunąć w czasie jej rozwój.
Czy biorąc pod uwagę skalę problemu nie powinniśmy pomyśleć o badaniach przesiewowych, które „wyłapywałyby” stan przedcukrzycowy?
Ależ oczywiście! Takie badania przesiewowe powinny być prowadzone w gabinetach lekarzy rodzinnych. Pytanie, na ile obecny system motywuje do ich wdrażania, czy lekarze przy obecnym obłożeniu pracą mają czas, by takie badania prowadzić? Oczywiście niezależnie od tych problemów, to jest coś co powinno mieć miejsce. Dlatego tak ważna jest edukacja, także wśród lekarzy, bo to oni w pierwszej kolejności powinni pytać pacjenta o czynniki ryzyka i zgodnie ze wskazaniami proponować badania poziomu cukru. Warto zauważyć, że także pacjent może przecież upomnieć się o oznaczenie glukozy lub wręcz zrobić sobie takie badanie z własnej inicjatywy. Ale żeby tak się działo konieczna jest edukacja społeczna, tłumaczenie, na czym polega choroba, uświadamianie, jakie niesie ze sobą zagrożenia, do czego doprowadza, gdy się jej nie leczy i jak łatwo można ją wykryć.
Jak wygląda nasza sytuacja epidemiologiczna na tle świata?
To zależy jaki wybierzemy punkt odniesienia. Jeśli popatrzymy na Stany Zjednoczone to niewątpliwie mamy mniejszą chorobowość z powodu cukrzycy typu 2. Są jednak kraje, w których prowadzone są, z sukcesami, narodowe programy prewencji tej choroby, na przykład Finlandia. Z kolei w wielu krajach azjatyckich tradycyjny tryb życia, właściwe odżywianie, dużo ruchu, brak nadwagi chronią przed cukrzycą typu 2.
Jednak generalnie cukrzyca jest problemem na całym świecie. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznała ją już za chorobę społeczną. Według Międzynarodowej Federacji Diabetologicznej (IDF) na świecie choruje na nią prawie 400 milionów osób, a do 2035 roku może się z nią zmagać około 600 milionów, co oznacza, że jedna na dziesięć osób będzie miała cukrzycę. To olbrzymie liczby, które przekładają się na realne problemy. Pacjenci wymagają opieki medycznej oraz stworzenia ram organizacyjnych i finansowych dla tej opieki. Pamiętajmy też, że ci chorzy często mają zmniejszoną produktywność, dotknięci są inwalidztwem i pozostają na utrzymaniu państwa oraz że przedwcześnie umierają – to z punktu widzenia każdego kraju realne problemy, które warto ograniczać.