Na stan zdrowia wpływają nie tylko geny, sposób odżywiania, tryb życia. Decydują o nim także emocje. Coraz więcej badań naukowych wskazuje na to, że równowaga emocjonalna, pozytywne myślenie są równie ważne dla zdrowia jak racjonalna dieta czy codzienna porcja ruchu. Jak uczucia mogą wpływać na fizjologię organizmu i psychikę, wyjaśnia psycholog Agnieszka Kubińska.
Zdrowie to nie tylko brak choroby, lecz także poczucie dobrostanu fizycznego i umysłowego. To rodzaj równowagi, która – niestety – jest stale zakłócana przez codzienne stresy. Każdy z nas napotyka wyzwania, wchodzi w role, którym później musi podołać. Stawia czoła konfliktom, rozwiązuje rozmaite problemy. To wysiłek, pod wpływem którego dochodzi do zmian fizjologicznych, biochemicznych, immunologicznych, a także w psychice człowieka. Próbując utrzymać równowagę, sięgamy do swoich zasobów zdrowotnych – biologicznych, psychologicznych, społecznych czy duchowych. Dlatego ważne jest, jak duże ich pokłady zgromadzimy. Czym innym są bowiem uwarunkowania genetyczne (na ten aspekt nie mamy większego wpływu), czym innym zaś zasób sił, który możemy powiększać, dbając o siebie – ciało, psychikę i stan ducha.
Jednym ze sposobów budowania tych zasobów jest aktywność fizyczna. Potrzeba ruchu jest wpisana w nasze ciało. Ruch jest nam po prostu niezbędny do życia, zdrowia i dobrego samopoczucia. Niestety, zbyt często zapominamy o tym, że brak aktywności fizycznej odbija się na zdrowiu zarówno fizycznym, jak i psychicznym.
Na stan zdrowia duży wpływ ma również dieta. Dokonując wyboru, co chcemy zjeść, podejmujemy decyzję, ile dostarczymy energii do radzenia sobie z codziennymi obowiązkami i zadaniami. Określamy niejako, jakie paliwo wlewamy do naszego fizycznego baku i jak daleko na nim zajedziemy. Pokarm jest więc istotny, ale nie mniej ważne są myśli, którymi się również „karmimy”, oraz słowa, które do siebie wypowiadamy. Jeśli dopuszczamy do siebie karcący, oceniający głos wewnętrznego krytyka, który jest z nas lub innych niezadowolony, nasze samopoczucie nie będzie dobre, a poziom paliwa w wewnętrznym baku bardzo niski. Jeśli natomiast dopuścimy głos pełen życzliwości, zrozumienia, akceptacji i miłości, nasze samopoczucie poprawi się. Kierowane do ludzi słowa przyniosą im radość i zadowolenie, a my będziemy mieć z nimi lepsze relacje.
Teorię czasami trudno jest jednak wdrożyć w życie. Nasze wcześniejsze doświadczenia życiowe, relacje, słowa, które usłyszeliśmy, czy nawet geny mogą wpływać na nasz sposób myślenia oraz na emocje, jakich doznajemy. Poprzez te doświadczenia, czy raczej poprzez interpretację tych doświadczeń, nauczyliśmy się postrzegać siebie i to, co nas otacza, w określony sposób. Jeśli naszą pamięć zdominowały uczucia negatywne, to właśnie przez ich pryzmat oceniamy otaczającą rzeczywistość, zapominając o tym, co było w naszym życiu przyjemne, pozytywne, radosne. Dzieje się tak, bo uczucia negatywne są jakby „cięższe”, mocniej utrwalają się w pamięci od pozytywnych. By zrównoważyć życiowe doświadczenie na naszej wewnętrznej wadze, musimy dołożyć więcej tego co pozytywne. Co nie oznacza, że w trosce o równowagę emocjonalną mamy zaprzestać doświadczania emocji negatywnych. Także one pełnią w naszym życiu ważną rolę, np. ostrzegają nas przed niebezpieczeństwem (lęk), pokazują, że sprawiliśmy komuś przykrość (poczucie winy), czy uwidaczniają przekroczenie naszych granic, poczucie niesprawiedliwości (złość). Emocje są naszymi drogowskazami. Naszym zadaniem jest je zauważyć, przeżyć i jeśli mogą mogą nas do czegoś zmobilizować, to korzystajmy z ich energii. Problem zaczyna się wtedy, gdy uciekamy od emocji albo nieświadomie je rozładowujemy w aktach przemocy czy ranienia siebie lub innych. Emocje przestają wtedy pełnić swoją rolę informacyjną. Boimy się często nawet wtedy, kiedy nie ma realnego zagrożenia. Trudno nam przeprosić i wybaczyć sobie (lub innym), nie mówiąc już o wyrażeniu złości. Często tłumimy złość, boimy się jej, bo kojarzy nam się z przemocą. Mylimy emocje z zachowaniem. Zdarza się, że nie potrafimy wyrażać swoich emocji w zdrowy sposób. Jest to umiejętność, której każdy z nas, w każdym momencie swojego życia może się nauczyć, np. na specjalnych warsztatach psychologicznych.
Jak zatem zrównoważyć emocje? Istnieje kilka prostych sposobów. Możemy np. wrócić do najlepszych wspomnień, czyli zdarzeń, sytuacji, ludzi, których zapamiętaliśmy pozytywnie, i przeżyć je na nowo. Można również skierować swoją uwagę na to, co „tu i teraz” jest pozytywne w naszym życiu, za co możemy być lub jesteśmy wdzięczni. To mogą być drobnostki, takie jak rozmowa przy dobrej herbacie, czyjś uśmiech czy głęboki oddech na świeżym powietrzu. Oprócz równoważenia emocji, np. wdzięcznością, zyskujemy również poczucie kontroli i sprawstwa. Przestajemy być biernym odbiorcą tego, co los nam przynosi, i zaczynamy decydować o tym, czemu poświęcamy swoją uwagę, w jaki sposób interpretujemy to, co nas spotyka, nasze samopoczucie zaczyna zależeć od nas samych.
Wyniki badań coraz częściej dostarczają nam informacji na temat tego, jak stany pozytywne, np. radość, zadowolenie, spokój, optymizm, wdzięczność, akceptacja, sprzyjają naszemu zdrowiu. Dowiedziono, że w znacznej mierze to właśnie emocje pozytywne budują nasze wewnętrzne zasoby, czyli wszystko to, co nam pomaga przezwyciężać trudności, ale też powracać do dobrego samopoczucia, sytuacji sprzed choroby czy kryzysu.
Funkcje, jakie pełnią emocje pozytywne, zostały przedstawione między innymi w ramach Teorii Poszerzającej i Budującej Funkcji Pozytywnych Emocji zaproponowanej przez Barbarę Fredricson. Jej zdaniem przeżywanie emocji pozytywnych, np. radości, zadowolenia, dumy, miłości, poszerza nasze ramy myślowe, poszerza wachlarz zachowań, pozwala na nowe sposoby działania. Jesteśmy bardziej elastyczni, twórczy, otwarci na informacje.
Pozytywne stany pomagają również szybciej wracać do stanu równowagi psychofizycznej po doświadczeniu emocji negatywnych. Ten efekt jest jednym z istotniejszych, jeśli chodzi o wykorzystywanie emocji pozytywnych w profilaktyce chorób serca. W sytuacji kryzysowej to właśnie emocje pozytywne mogą chronić nas przed objawami depresji. Doświadczanie takich stanów jak wdzięczność, zainteresowanie, optymizm, miłość może sprawić, że odkryjemy sens życia. Emocje pozytywne pomagają też w pozytywnym przewartościowaniu trudnych dla nas zdarzeń, pomagają zachować zdrowy dystans. To wydaje się szczególnie ważne, gdyż umiejętne łączenie i równoważenie emocji pozytywnych z negatywnymi stanowi klucz do skutecznego radzenia sobie z wyzwaniami.
Optymizm
Optymizm to skłonność do utrzymywania pozytywnych oczekiwań dotyczących przyszłości oraz podobna ocena zdarzeń już minionych. Uważa się, że optymizm jest cechą osobowości, czyli jest względnie trwałym i niezmiennym nastawieniem. Natomiast amerykański psycholog Martin Seligman twierdzi, że optymizmu można się nauczyć. Zaobserwowano jednak, że u osób chorych po terapii poznawczej, mającej na celu zmianę pesymistycznych przekonań na bardziej optymistyczne, wzrosła aktywność układu odpornościowego. Można więc wysnuć wniosek, że pewne zmiany nastawienia są możliwe i dodatkowo prozdrowotne.
Badania wykazały również, że optymiści lepiej i szybciej przechodzą rekonwalescencję. U pacjentów onkologicznych wyższy poziom optymizmu wiązał się z większym poczuciem szczęścia, wyższą jakością życia, mniejszym poziomem depresji, niepokoju czy zmęczenia, co przekładało się na skuteczność leczenia. Osoby z chorobą Parkinsona wykazujące wyższy poziom optymizmu mniej cierpiały z powodu choroby, miały lepszą jakość życia i niższy poziom stresu. Optymiści częściej przestrzegają zaleceń lekarskich. Wykazują też więcej zachowań prozdrowotnych, są bardziej aktywni fizycznie, potrafią wytrwać w diecie, rzadziej palą papierosy i piją mniej alkoholu niż pesymiści.
Wdzięczność
Być wdzięcznym to mieć świadomość dobrodziejstw pojawiających się w naszym życiu. Doceniać to, co nam się przydarza, ale też to, co po prostu istnieje – naturę, pogodę itp. Wdzięczność, która jest jednym z kluczy do dobrego samopoczucia, wpływa również korzystnie na nasze zdrowie. Redukuje poziom stresu, zapobiega zaburzeniom w pracy układu krążenia, odpornościowego, obniża ciśnienie krwi, zmniejsza stany zapalne i podatność na depresję, poprawia jakość snu. Badania pokazują, że po dwóch tygodniach doświadczania wdzięczności reguluje się praca organizmu, mamy lepsze samopoczucie zarówno fizyczne – poprawiają się wyniki badań, jak i psychiczne – poprawia się nastrój.
Odczuwanie wdzięczności powoduje, że nasze życie nabiera sensu i otwiera nas na głębsze doświadczanie siebie, innych, świata. Zaczynamy bardziej akceptować siebie i to, co nam się w życiu przydarza. Jest drogą do spokojnego, radosnego i harmonijnego życia.
Akceptacja
Akceptacja ma kilka synonimów – jest definiowana jako zgoda na coś, pogodzenie się z czymś, uznanie, że coś obecnie istnieje. Kiedy myślimy o zdrowiu, łatwo jest nam przyjąć dobre samopoczucie, możliwość swobodnego działania, komfort fizyczny i psychiczny. Dużo gorzej radzimy sobie z zaaprobowaniem tego, co uważamy za negatywne, trudne czy bolesne. Można zatem powiedzieć, że akceptacja nabiera wartości dopiero w obliczu wyzwania. I właśnie w obliczu różnych wyzwań przychodzi nam ona z pomocą. Kiedy pogodzimy się z tym, co staje na naszej drodze, znika wewnętrzna walka, która zazwyczaj prowadzi do wyczerpania i bezradności. Zaakceptować własne schorzenie to rozpoznać i zrozumieć ograniczenia, zyski i straty oraz możliwości funkcjonowania. Akceptacja trudnych doświadczeń, choroby nie jest wynikiem słabości czy rezygnacji, wręcz przeciwnie – jest wyrazem siły, która jest nam potrzebna, żeby przyjąć to, na co nie mamy wpływu. Taka postawa pomaga mam lepiej funkcjonować w chorobie, możemy wtedy skupić się na tym, na co mamy wpływ, i to realizować. Mobilizujemy się, zastanawiamy się, co możemy zrobić, aby sobie pomóc, jakie kroki podjąć w kierunku zdrowia.
Drogi Czytelniku, życzymy Ci optymistycznego spojrzenia na swoje życie, akceptacji siebie, innych i świata oraz wdzięczności za swoje życie i wszystko, co się w nim pojawia. Na zdrowie! •