O tym, dlaczego podstawą leczenia astmy jest terapia mówi prof. dr hab. med. Michał Pirożyński z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie.
Nie. Leki wziewne są skuteczniejsze, bo docierają dokładnie tam, gdzie toczy się proces chorobowy. Co więcej, w terapii wziewnej wykorzystuje się bardzo małe dawki leku. Jeśli w tabletce mamy 1 miligram substancji czynnej, to w leku wziewnym jest to jeden mikrogram, czyli jedna tysięczna tego, co w tabletce. Poza tym, lek wziewny nie trafia do krwi, nie przechodzi przez nerki, wątrobę ani inne narządy, co przekłada się na brak objawów niepożądanych. Terapia wziewna jest podstawą leczenia astmy, bo pozwala skutecznie kontrolować chorobę. Metoda ta jest bardziej skomplikowana niż branie tabletek, ale trzeba się jej nauczyć.
Nie jest to jednak takie proste. To prawda. Leczenie jest wymagające, i to zarówno dla chorego, jak lekarza. Na rynku jest ponad dziesięć rodzajów inhalatorów – proszkowych, ciśnieniowych, ultradźwiękowych, nebulizatorów itd. Chory powinien używać tego, który mu najbardziej odpowiada, a zatem to on powinien go wybrać. Lekarz z kolei powinien dobrać odpowiedni lek i jego dawkowanie oraz nauczyć pacjenta poprawnej techniki inhalacji. Edukacja chorego powinna być elementem każdej wizyty. Jeżeli tego elementu zabraknie, chory zapomni jak powinna wyglądać prawidłowa inhalacja.
A jak powinna wyglądać?
Lek wziewny wymaga koncentracji. Pacjent musi najpierw oczyścić oskrzela, odkrztusić to, co w nich zalega, potem zrobić pełny wydech, a następnie wciągnąć lek bardzo głęboko (podobnie jak z papierosem, tylko że to nie szkodzi, a pomaga!). Niestety, 80 proc. chorych nie wie, jaki inhalator jest dla nich dobry i dlaczego. A jeśli pacjent nie potrafi prawidłowo zainhalować leku, bierze go więcej i niepotrzebnie zużywa.
Czym różnią się inhalatory?
Różnią się m.in. techniką pobierania leku. W zależności od inhalatora wdech powinien być powolny lub szybki, albo – jak przy nebulizacji – ma to być bierne oddychanie. Inhalatory proszkowe są zaawansowane technologicznie i wymagające (siła, wytrwałość, spokojny oddech), ale gdy pacjent osiągnie już umiejętność korzystania z nich, dają bardzo dobre efekty. Inhalatory ciśnieniowe wymagają bardzo dokładnej koordynacji wdechu i momentu pobrania leku. Nie wszyscy sobie z tym radzą, zwłaszcza osoby starsze. Opóźnienie nawet o 1 sekundę powoduje, że do układu oddechowego trafia niższa od zalecanej dawka leku, więc jego depozycja jest zbyt mała.
Od czego zależy depozycja leku? Od kilku czynników: toru oddechowego (czyli sposobu oddychania), stanu dróg oddechowych (wąskie czy szerokie, zatkane śluzem czy drożne), pojemności oddechu oraz rodzaju proszku lub aerozolu. Już sama wielkość cząstek leku decyduje o tym, gdzie dotrą – im są mniejsze, tym efektywniejsza depozycja. Wdychany aerozol wpada do układu oddechowego z szybkością ok. 100 km/h. Cząsteczki leku muszą wejść w strumień powietrza i spaść w odpowiednim miejscu (duże i ciężkie mogą wylecieć na zakręcie jak ferrari!). Jeśli wszystkie elementy inhalacji zostaną dobrze dobrane, lek dotrze tam, gdzie powinien. W przypadku astmy są to obwodowe drogi oddechowe, czyli oskrzela i oskrzeliki.
Gdy pacjent ma już odpowiedni inhalator i nauczy się z niego korzystać, co jeszcze pozostaje?
Systematyczne branie leków – raz, maksymalnie dwa razy dziennie. Podstawowy błąd pacjenta polega na tym, że przestaje stosować lek, gdy się dobrze poczuje. Astma jest chorobą przewlekłą. Dlatego trzeba robić badania kontrolne i oceniać, co się dzieje. O sukcesie terapii decyduje współpraca pacjenta z lekarzem. Technikę inhalacji można dopracować, ale podstawą jest zaufanie pacjenta do lekarza i przestrzeganie jego zaleceń. Chory musi nie tylko akceptować to, co lekarz mu zaleca, ale rozumieć, dlaczego tak robi. Najważniejsze to nie przerywać terapii, bo daje to tragiczne skutki. Pacjent powinien więc być systematyczny i konsekwentny, a lekarz – wsłuchiwać się w to, co chory do niego mówi.