Choć szczepionka przeciwko odrze jest tania, skuteczna i dobrze dostępna rośnie liczba alarmujących doniesień na temat zachorowań na tę chorobę w Europie. Zdaniem epidemiologów nasza czujność została uśpiona, dlatego trzeba przypomnieć, jak groźna jest to choroba i dlaczego nie można lekceważyć obecnej sytuacji.
Odra jest bardzo wysoce zakaźną chorobą. Przenoszony drogą kropelkową wirus odry powoduje gorączkę, charakterystyczną wysypkę, katar, łzawienie oczu, zapalenie spojówek, światłowstręt i suchy kaszel. Do zarażenia dochodzi poprzez przeniesienie wirusa znajdującego się w wydzielinie z nosa i jamy ustnej chorego, jego moczu, krwi lub łez do organizmu zdrowej osoby.
Wysokie ryzyko zakażenia
– Istnieje bardzo wysokie, 90-procentowe prawdopodobieństwo, że podczas kontaktu osoby chorej ze zdrową dojdzie do przeniesienia choroby, dlatego odra jest tak niebezpieczna. Chory zakaża nawet na pięć dni przed wystąpieniem wysypki, a następnie jeszcze przez około trzy dni. Komórki wirusowe odry atakują te, które odpowiedzialne są w naszym organizmie za jego odporność. Zakażony układ limfatyczny przenosi komórki chorobowe do całego ciała – krwi, płuc, wątroby, śledziony i jelit, w niektórych przypadkach także do mózgu – przestrzega lek. med. spec. epidemiolog Waldemar Ferschke, wiceprezes firmy Medisept. Odra może prowadzić do poważnych powikłań zdrowotnych, leczonych szpitalnie, w tym do zapaleń płuc, ucha środkowego, mięśnia sercowego, mózgu, a także do śmierci. SSPE, podostre stwardniające zapalenie mózgu, to powikłanie po odrze uznawane przez lekarzy za najgroźniejsze. 95 proc. cierpiących na nie osób umiera – przypomina lekarz.
Uśpiona czujność
Od lat siedemdziesiątych szczepienia przeciwko odrze są w Polsce obowiązkowe. To, że od tego czasu choruje na nią względnie niewiele osób, zawdzięczamy właśnie szczepieniom. Paradoksalnie uśpiło to naszą czujność i sprawiło, że odra zaczęła być lekceważona. Ogromna większość zgłaszanych obecnie przypadków zachorowań na odrę dotyczy osób, które nie wykonały szczepienia przeciwko wirusowi. – Aby uniknąć epidemii, zaszczepialność przeciwko tej chorobie musi wynosić minimum 95 proc. dla całego społeczeństwa. W przypadku odry, która jest wyjątkowo zakaźna, utrzymanie tego poziomu jest szczególnie ważne, ponieważ nie każdy może się zaszczepić. Nie mogą tego zrobić osoby o obniżonej odporności, uczulone na wybrane składniki szczepionek czy niemowlęta. To te grupy są najbardziej narażone i najdotkliwiej odczują skutki spadku liczby szczepień. Tylko wysoki poziom zaszczepialności i świadomość problemu gwarantują uniknięcie rozprzestrzeniania się choroby na dużą skalę – podkreśla epidemiolog.
Ochrony nigdy za wiele
Szczepienia to najważniejsza metoda prewencyjna, która nie pozwala dopuścić do epidemii odry. Dodatkowymi sposobami zapobiegania zachorowaniom , które powinny być przedsiębrane równolegle ze szczepieniami, są izolacja chorych, stosowanie maseczek ochronnych podczas bezpośredniego kontaktu, mycie i dezynfekowanie rąk oraz przedmiotów, z którymi chory miał styczność. Chodzi o odcięcie drogi przenoszenia się wirusa. Szczepienia chronią w momencie kontaktu z wirusem, a przestrzeganie zasad higieny może pomóc w wyeliminowaniu tego kontaktu.
Okres immunosupresji
Przejście odry to nie koniec potencjalnych zagrożeń dla zdrowia. Przez nawet kilka miesięcy po chorobie występuje tak zwane zjawisko immunosupresji. Polega ono na obniżonej wydajności produkcji przeciwciał oraz komórek odpornościowych przez organizm. Powoduje to osłabienie pracy całego układu immunologicznego, a tym samym większą podatność na kolejne zachorowania. Dlatego w tym okresie wskazana jest wzmożona ostrożność – unikanie kontaktu z osobami chorymi, wspieranie odporności organizmu, rygorystyczne przestrzeganie zasad higieny i stałe monitorowanie stanu zdrowia.