To święto zainicjowane w 2012 roku przez Amerykanina Daniela Scheina cierpiącego od urodzenia na dysfunkcję węchu. Jako młody chłopak stworzył stronę internetową o anosmii z zamiarem upowszechniania wiedzy o zaburzeniach węchu i smaku. Inicjatywę wsparły ośrodki badawcze zajmujące się węchem i smakiem, jak np. Monell Center w Filadelfii, a także organizacje charytatywne z USA i Europy. W ramach kampanii co roku pod koniec lutego prowadzone są działania edukacyjne skierowane do pacjentów, lekarzy i personelu medycznego oraz do szerokiej opinii publicznej.
Węch to jeden z najważniejszych zmysłów człowieka, który reguluje łaknienie, decyduje o tym, czy coś smakuje, czy też nie, wpływa na funkcjonowanie w każdej sferze życia, wyzwala emocje i przywołuje wspomnienia. W obecności przyjemnych zapachów ludzie są bardziej kreatywni, pachnące otoczenie lub potrawy wpływają pozytywnie na nastrój. Z kolei gryzący zapach dymu ostrzega o niebezpieczeństwie, co pomaga człowiekowi przetrwać. Anosmia, nazywana ślepotą zapachową, może skomplikować życie. Jakie są jej przyczyny?
– Anosmia jest zaburzeniem polegającym na braku węchu lub węchu na tyle osłabionym, że nie jest możliwe korzystanie z niego w życiu codziennym – mówimy wtedy o anosmii funkcjonalnej. W przypadku osób, u których zdolność wyczuwania zapachów jest zachowana, ale osłabiona rozpoznajemy hiposmię. Osłabienie lub utrata węchu może mieć wiele przyczyn. Najczęstszą przyczyną krótkotrwałych zaburzeń są infekcje górnych dróg oddechowych – dochodzi wówczas do obrzęku błony śluzowej oraz gromadzenia się gęstej wydzieliny w jamach nosa, co utrudnia kontakt cząsteczek zapachowych z nabłonkiem węchowym. Zwykle po ustąpieniu infekcji węch wraca do wcześniejszego stanu, jednak możliwe są przetrwałe zaburzenia węchu. Obecnie najczęściej dotykają one pacjentów, którzy przechorowali COVID-19. Chociaż nowsze mutacje wirusa SARS-CoV-2 rzadziej powodują zaburzenia węchu, wciąż są osoby, które przechorowały COVID-19 na początku pandemii i skarżą się na utrzymujące się osłabienie węchu. Długotrwałe zaburzenia węchu są najczęściej związane z przewlekłym zapaleniem zatok przynosowych. Przewlekły stan zapalny błony śluzowej nosa i zatok przynosowych powoduje przebudowę nabłonka, dodatkowo obrzęk i polipy stanowią mechaniczną barierę dla cząsteczek zapachowych. Podobnie w nieleczonym alergicznym nieżycie nosa dochodzi do utrudnionego przepływu powietrza przez nos w wyniku obrzęku błony śluzowej i nadmiaru wydzieliny. Blokadę dla substancji zapachowych może stanowić również skrzywiona przegroda nosowa. Anosmia może być wywołana również przez urazy głowy czy interwencje chirurgiczne – zarówno przez uszkodzenie nici węchowych, jak i powstawanie blizn w obrębie błony śluzowej. Zaburzenia węchu pojawiają się również w chorobach niezwiązanych z nosem czy zatokami przynosowymi, takimi jak choroby neurodegeneracyjne (np. choroba Parkinsona, choroba Alzheimera) czy choroby tarczycy. Nie zapominajmy również o tym, że brak witamin oraz niektóre leki mogą prowadzić do osłabienia węchu – wyjaśnia lek. Małgorzata Buksińska, otorynolaryngolog z Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu w Kajetanach.
Przewlekły stan zapalny
Anosmia, będąc jedną z konsekwencji przewlekłego zapalenia zatok przynosowych z polipami nosa (PZZPzPN), w znaczący sposób upośledza jakość życia 1 proc. pacjentów dotkniętych tą chorobą. Bywa przyczyną izolacji społecznej, wpływa na łaknienie, ale też stanowi poważne zagrożenie w sytuacjach, kiedy zapach ostrzega przed niebezpieczeństwem. Wielu pacjentów z PZZPzPN, z którym zmaga się blisko 4 proc. Polaków, cierpi na brak węchu. Jak mówią pacjenci, którzy w wyniku nawracających polipów stracili węch, bez powonienia życie traci smak „a to, co pozostaje, to bezsilność i wykluczenie”.
– Od 2016 roku cierpię na anosmię w wyniku PZZPzPN. Jestem przebadana oraz przeleczona neurologicznie i laryngologicznie. I tak od prawie 8 lat, bez efektów – żali się pacjentka.
– Kiedyś chciałem być kucharzem, lecz jak gotować, nie mając węchu – wspomina pacjent, który zaczął tracić węch 12 lat temu. – Wciąż mam nieustanny katar i nie czuję nawet najmocniejszych zapachów – dodaje.
– Dzień Wiedzy o Anosmii jest rzadką okazją do zwrócenia uwagi na wpływ – niesłusznie bagatelizowanego przez społeczeństwo – przewlekłego zapalenia zatok przynosowych z polipami nosa na jakość życia pacjentów, którzy w wyniku tej choroby utracili węch. Tylko w taki sposób możemy przyczynić się do zmiany postaw społecznych i postrzegania polipów nosa jako poważnej jednostki chorobowej – podkreśla Hubert Godziątkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Chorób Atopowych (PTCA).
W czym jest problem
– Polipy większych rozmiarów mechanicznie blokują przepływ powietrza zawierającego substancje zapachowe do obszaru, gdzie znajdują się receptory węchu, dlatego pacjenci z polipami doświadczają dysfunkcji tego zmysłu – wyjaśnia mechanizm zaburzeń węchu prof. Dariusz Jurkiewicz, kierownik Kliniki Otolaryngologii i Onkologii Laryngologicznej w Wojskowym Instytucie Medycznym – Państwowym Instytucie Badawczym w Warszawie, przewodniczący Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Otorynolaryngologów Chirurgów Głowy i Szyi.
Polipy nosa to nienowotworowe narośla błony śluzowej nosa lub zatok przynosowych. Polipy większych rozmiarów mogą powodować deformację struktur kostnych nosa. Powodują szereg objawów, które w znaczący sposób utrudniają codzienne funkcjonowanie, m.in zaburzenia snu, obturacyjny bezdech senny oraz – co w Światowym Dniu Wiedzy o Anosmii należy szczególnie podkreślić – dysfunkcje powonienia.
Najczęstszym powodem wystąpienia polipów nosa jest przewlekły stan zapalny organizmu. Stan zapalny to odpowiedź organizmu na zewnętrzne czynniki: zwykle bakterie lub wirusy. Pod wpływem patogenu układ immunologiczny inicjuje reakcje obronne, które w zwykłych warunkach skutkują krótkotrwałym zapaleniem. Jeśli jednak wystąpi jakiś błąd, następuje niewspółmiernie silna odpowiedź układu immunologicznego, która trwa mimo ustania faktycznego zagrożenia, powodując przewlekły stan zapalny.
W takim zapaleniu reakcja obronna organizmu kontrolowana jest przez limfocyty typu T2 – komórki odpowiedzialne za przewlekły proces stanu zapalnego. U podłoża tego zjawiska najczęściej leży nietolerancja na alergeny, np. pyłki roślin, sierść zwierząt, kurz lub niektóre pokarmy. U pacjentów, którzy mają genetyczną skłonność do rozwoju alergii, stają się one czynnikiem wyzwalającym choroby zwane atopowymi, m.in astmę oskrzelową, atopowe zapalenie skóry, eozynofilowe zapalenie przełyku, alergiczny nieżyt nosa, zapalenie błony śluzowej nosa oraz przewlekłe zapalenie zatok. Wspólny patomechanizm leżący u źródła tych chorób sprawia, że wielu pacjentów zmaga się z różnymi chorobami atopowymi jednocześnie lub choroby te pojawiają się stopniowo jako efekt „marszu atopowego”. Według badań prawie 10 proc. dorosłych z umiarkowanym lub ciężkim zapaleniem błony śluzowej nosa z polipami nosa cierpi również na atopowe zapalenie skóry, a aż 46 proc. z nich ma również astmę. Tacy pacjenci powinni być objęci opieką holistyczną, z leczeniem ukierunkowanym na szlak zapalenia typu 2.
Jak walczyć z problemem
Leczenie anosmii jest zależne od jej przyczyny. Konieczna jest konsultacja laryngologiczna w celu oceny stanu nosa i zatok przynosowych.– U pacjentów ze skrzywioną przegrodą należy rozważyć jej chirurgiczną korektę. Pacjenci z przewlekłym zapaleniem zatok przynosowych w pierwszej kolejności powinni być leczenie farmakologicznie – jeśli to leczenie nie jest skuteczne, często konieczna jest operacja zatok przynosowych. Alergiczny nieżyt nosa wymaga leczenia w poradni alergologicznej, możliwe jest leczenie miejscowe (odpowiednie krople do nosa, zawierające steryd oraz lek przeciwhistaminowy) lub leczenie ogólne w przypadku pozanosowych objawów. Po odblokowaniu nosa i przywrócenie prawidłowego przepływu przez nos duża część pacjentów odczuwa poprawę węchu – tłumaczy lek. Małgorzata Buksińska.
Jak leczyć przewlekłe zapalenie zatok przynosowych z polipami nosa? Zazwyczaj rozpoczyna się od farmakoterapii polegającej na donosowym podawaniu leków sterydowych, które pozwalają zmniejszyć zapalenie błony śluzowej. W przypadku braku odpowiedzi na leczenie zachowawcze, pacjenci poddawani są zabiegom, które polegają na usunięciu stale odrastających polipów oraz otwarciu i odblokowaniu ujść wszystkich zatok przynosowych.
– Usuwając polipy, usuwamy również zdrową tkankę błony śluzowej. Tworzą się blizny, istnieje ryzyko powikłań, m.in. uszkodzenia nerwu wzrokowego, nerwu węchowego czy zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych. Mimo że teraz to przede wszystkim zabiegi endoskopowe, do tych i innych powikłań może dojść w każdej chwili w każdym, nawet w renomowanym, ośrodku – przyznaje prof. Dariusz Jurkiewicz. – Każdy taki zabieg odbywa się w pełnym znieczuleniu, a pacjenci przecież stają się starsi i mają też inne schorzenia, więc zastosowanie narkozy jest coraz bardziej problematyczne. Pacjent musi mieć świadomość ryzyka wiążącego się z każdym zabiegiem – dodaje.
– W przypadku pacjentów z ciężkim przebiegiem PZZPzPN szansą, by uniknąć nawrotów choroby i powikłań zdrowotnych, jest leczenie biologiczne. Dzięki tej terapii można ograniczyć liczbę zabiegów operacyjnych i skutecznie kontrolować objawy nie tylko PZZPzPN, ale też chorób współistniejących, występujących na tym samym podłożu, czyli związanych z zapaleniem typu 2 – podsumowuje prof. Jurkiewicz.
– W większości przypadków zaburzeń węchu warto sięgnąć po metody rehabilitacji zmysłu węchu, oparte o trening węchowy. Regularne wąchanie określonych zapachów, redukcja stresu i nauka odpowiedniego oddychania przynoszą pozytywne efekty, ale wymagają dużo cierpliwości i współpracy ze strony pacjenta – trening powinien być prowadzony przez minimum 12 tygodni. W Instytucie Fizjologii i Patologii Słuchu konsultujemy pacjentów z zaburzeniami węchu i staramy się im pomóc przez poszukiwanie przyczyny zaburzeń, jeśli to możliwe – jej usunięcie oraz przekazujemy informacje, jak prowadzić trening węchowy – podsumowuje lek. Małgorzata Buksińska.
Foto: pixabay.com